środa, 9 lutego 2011

Zimowisko przeszło do historii

Wróciliśmy. Asia z całą pewnością zadowolona bardzo, bo jęczała, że tak krótko trwało. Ja mniej nieco, bo pan Czepiaczek zaznaczył wyraźnie swoją obecność. Nic dziwnego jednak skoro w ośrodku, w którym byliśmy zakwaterowani o ciszę nocną trudno było nawet o 3-ciej nad ranem (ale o tym pewnie inną notkę skrobnę, bo w szoku jestem). Najważniejsze, że Asiolek już myśli o kolejnym wyjeździe z harcerzami.
Zimowa aura dopisała, można rzec. Choć ostatnie trzy dni już raczej typowo wiosenne były, to jednak warunki na stoku sprzyjały i narciarzom, i snowboardzistom, i amatorom poczciwych sanek, że o cudnie przygrzewającym słońcu dla żądnych pięknej opalenizny nie wspomnę. Asia na narty dała się wyciągnąć tylko raz, niestety, za to po raz pierwszy w życiu bez obaw na sankach zjeżdżała (i to nie z byle jakiej góreczki, tylko ze stoku, z samej góry na samiutki dół na dodatek). Zaliczyła także snowtubing, czyli zjazd na oponie krętym torem. My z Jurkiem zaś tylko w jeden dzień nie byliśmy na nartach.



Pierwszy na zimowisku apel poranny











Wycieczka do Zakopanego - Asia kupuje korale





Pierwsza gra terenowa - jednym z zadań było przejście po ławeczce, co udało się Asi bezbłędnie

Cdn. Póki co pozdrawiam serdecznie,
Marta.

4 komentarze:

KajaS pisze...

Super fotki i kurcze... pogoda iście narciarska :)
Cieszę się bardzo, że zimowisko się udało.

Anonimowy pisze...

Fajnie ,że zimowisko udane a jeszcze fajniej ,że Asia myśli o następnym wyjeździe ,Pozdrawiam kaja

Marta pisze...

Dzięki za komentarze.
Pozdrawiamy cieplutko.

Dorota Magda pisze...

Widać że ferie udane...pogodę mieliście cudną...zdjęcia cudne.
Buziaczki.