Mam nadzieję, że wybaczycie mi zniknięcie bez pożegnania...a nasz powrót ucieszy Was jak mało co.
Zanim przejdę do relacji z pobytu nad morzem koniecznie muszę napisać słów kilka o tym, co wydarzyło się przed naszym wyjazdem.
Asieńka od września będzie zerówkowiczem. Wg poczynionych już dość dawno planów miała nadal chodzić do przedszkola - już w lutym zapisałam ją na nowy rok szkolny z bólem serca wpłacając wpisowe w wys. 150 zeta.
Jednak kilka dni przed podróżą na Pomorze odwiedziła nas moja dawna koleżanka z liceum ucząca z pobliskiej podstawówce (funkcjonują w niej klasy integracyjne) bardzo zdziwiona, że nie znalazła Asiolka na liście nowoprzyjętych dzieci. Finał naszej rozmowy - Myszka jest już prawie uczennicą szkoły podstawowej. Szkoły posiadającej tytuł "Szkoły z klasą", do której nb chodziły moje starsze córki.
Piszę "prawie", bowiem w wydziale edukacji trwa dopełnianie formalności, co oznacza, że czekamy na wydanie skierowania dla Asiolka do tejże placówki z racji tego, że nie jest ona naszą rejonową, mimo że jest położona najbliżej naszego miejsca zamieszkania.
Oczywiście miałam wątpliwości, czy aż dwie tak duże zmiany w życiu mojej córeczki są dobre, jednak rozwiała je sama Asia, której bardzo spodobała się ogromna jasna i pełna zabawek sala lekcyjna, a także pewność, że już nie będziemy musieli martwić się o przyjęcie jej do pierwszej klasy w tejże szkole. Cóż, za rok mogłoby okazać się, że z rejonu zgłosi się pięcioro dzieci niepełnosprawnych, a wówczas Asia zostałaby skierowana do innej odpowiedniej dla niej szkoły, nawet na drugim końcu miasta. Ja zaś nie chciałabym wyrywać Mysi z zaprzyjaźnionego już środowiska. Jakby nie było to w tej szkole spotka się z większością dzieci ze swojego przedszkola. Nie bez znaczenia jest również łatwe dotarcie do zeszytów potrzebnych do uzupełnienia zaległości na wypadek dajmy na to choroby.
Acha, i jeszcze jedno - do szkoły i z powrotem Asia będzie wożona na koszt gminy, a do przedszkola nie byłoby takiej możliwości, gdyż jest prywatne a nie publiczne. I to jest dla mnie ogromny powód do radości, bo w ostatnim czasie zaczęło mi już brakować sił na pchanie wózka w te i wewte po tych naszych "górach i dolinach".
2 komentarze:
Jak miło Cię cztać Marta...bardzo się cieszę, że już wróciliście z wakacyjnych wojaży...a Asieńce gratuluję awansu na "zerówkowicza" ;-):-)
Ojej, jak ten czas szybko leci - Asia już idzie do szkoły :-)
Pozdrawiam Was serdecznie!
Prześlij komentarz