środa, 9 października 2013

Wakacje 2012 -Zaździerz

W niedzielę, 22 lipca, utknęłyśmy z Joasią na dwa tygodnie w środku lasu, w ośrodku rehabilitacyjno-wczasowym 12 Dębów w Zaździerzu.
Przyznam, że jechałam zastanawiając się, czy czasem pieniądze nie okażą się wyrzucone w błoto. Tyle się wcześniej nasłuchałam i naczytałam o tym, że jakość rehabilitacji tamże znacznie pogorszyła się (a więc była dobra, czyli jaka?, ale już nie jest), więc byłam po prostu pełna obaw.
Na szczęście całkiem niepotrzebnie. Mimo naprawdę wielu dzieci (ok. 30 Sztuk) terapeuci z wielkim zaangażowaniem wykonywali swoje obowiązki. W przeciwieństwie do Zabajki2, gdzie byłam z Joasią kilka lat wcześniej tym razem zostały ocenione możliwości mojego dziecka i określone aktualne na tamta chwilę potrzeby, czyli sfery, na których przede wszystkim należało się skupić. Żadna "taśmowa robota". ;) Turnus spełnił moje oczekiwania. Joasia wróciła do domu wzmocniona i z nowymi umiejętnościami. Już wiedziałam, że będę tam wracała.








CDN.

Pozdrawiam serdecznie,
Marta.

poniedziałek, 7 października 2013

Wakacje 2012 - Lipno, Włocławek, Toruń

Prosto z Międzywodzia pojechaliśmy do Lipna, rodzinnej miejscowości Apolonii Chałupiec, czyli słynnej Poli Negri. W Lipnie bowiem osiadła po powrocie zzagranicy moja przyjaciółka z piaskownicy, z którą ostatni raz widziałam się niedługo po moim ślubie. Jak dobrze, że Dorota mieszka teraz z rodzinką stosunkowo niedaleko Zaździerza, kolejnego punktu wakacyjnych wojaży, bo pewnie jeszcze długo musiałybyśmy zadowalać się wyłącznie pogaduszkami przez telefon.
W gościnnym domu Doroty i jej małżonka Sławka spędziliśmy fantastyczne trzy dni, a wspomnieniom końca nie było. Nasze najmłodsze pociechy przypadły sobie do gustu i rozrabiały do późnej nocy, my zaś biesiadowaliśmy. Ale nie tylko, bo i Toruńską starówkę zwiedziliśmy, i pieczenie pierników było, a i chwila zadumy w miejscu zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki także.
Dorotko, Sławku - d z i ę k u j e m y!
W niedzielny poranek, 22 lipca, trzeba było pożegnać się i ruszyć w dalszą drogę, do wspomnianego już Zaździerza, czyli na turnus rehabilitacyjny.















CDN.

Pozdrawiam serdecznie,
Marta.

Wakacje 2012 - Międzywodzie

Po czerwcowym pobycie na oddziale rehabilitacyjnym, który nota bene zakończył się tydzień wcześniej wypisem Joanny na moje żądanie z uwagi na konieczność leczenia megaodparzeń pewnego miejsca w warunkach domowych na samym początku lipca wyjechaliśmy na utęsknione wakacje.
Kierunek pierwszy: Międzywodzie.
Mimo aury niespecjalnie plażowej wypoczęliśmy naprawdę dobrze, bo generalnie niewiele do szczęścia nam trzeba. Wystarczyło, że spacerom i choć grzebaniu w piachu pogoda sprzyjała i już było super.
Mimo to jednak nie tęsknimy już za tym miejscem. To były już bodajże siódme wakacje tam, a ileż razy można spędzać urlop w okolicy, którą poznało się od podszewki już podczas dwóch pierwszych pobytów? i w tej samej od lat konfiguracji towarzyskiej, zwłaszcza że niektórych osób z tej grupy po bliższym znacznie ich poznaniu mamy już serdecznie dosyć?
W drodze z Międzywodzia otrzymaliśmy od naszej najstarszej córy radosną nowinę, że mają już Michałem zaklepaną datę ślubu. Nomen omen na 13 lipca. "Jakoś Joasia przełknie fakt, że nie będziemy mogli pojechać nad morze jak zwykle, a przez kolejny rok już na pewno wyrośnie z grzebania w piachu" - pomyślałam z ulgą. ;)











Z siostrą Agnieszką i tatusiem

CDN.

Pozdrawiam serdecznie,
Marta.

Próba powrotu na łamy bloga

Już prawie rok minął od ostatniej notki. Sporo wydarzyło się w tym czasie, a teraz niełatwo będzie to wszystko odtworzyć...
Mimo to spróbuję w kolejnych notkach opowiedzieć Wam o tym, co najważniejsze, może nawet powrócę do regularnego bywania tutaj?
Przyznam jednak, że mam mieszane uczucia co do tego powrotu. Pisanie bloga to świadoma zgoda na upublicznianie części życia. Jeśli takie zwierzenia przysłużą się komuś, kto czerpie z nich jakąś inspirację i korzysta z cudzych doświadczeń to wszystko w porządku.
Problem w tym, że niektórym czytelnikom służą one do czegoś zupełnie odwrotnego...

Pozdrawiam serdecznie,
Marta.

czwartek, 22 listopada 2012

1% - dziękuję


Kochani.

Ponieważ fundacje podpierając się ustawą o ochronie danych osobowych nie przekazuje nam już imiennego wykazu darczyńców  nie mogę, jak kiedyś, podziękować Wam każdemu z osobna i osobiście. Mogę to uczynić jedynie tą drogą, wierząc że zaglądacie tu przynajmniej od czasu do czasu.

Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy z życzliwością przyjęli mój apel o przekazanie 1% z należnego fiskusowi podatku na rzecz Joasi i nie zapomnieli o niej wypełniając zeznanie podatkowe.



Pozdrawiam serdecznie,
Marta.