W niedzielę, 22 lipca, utknęłyśmy z Joasią na dwa tygodnie w środku lasu, w ośrodku rehabilitacyjno-wczasowym 12 Dębów w Zaździerzu.
Przyznam, że jechałam zastanawiając się, czy czasem pieniądze nie okażą się wyrzucone w błoto. Tyle się wcześniej nasłuchałam i naczytałam o tym, że jakość rehabilitacji tamże znacznie pogorszyła się (a więc była dobra, czyli jaka?, ale już nie jest), więc byłam po prostu pełna obaw.
Na szczęście całkiem niepotrzebnie. Mimo naprawdę wielu dzieci (ok. 30 Sztuk) terapeuci z wielkim zaangażowaniem wykonywali swoje obowiązki. W przeciwieństwie do Zabajki2, gdzie byłam z Joasią kilka lat wcześniej tym razem zostały ocenione możliwości mojego dziecka i określone aktualne na tamta chwilę potrzeby, czyli sfery, na których przede wszystkim należało się skupić. Żadna "taśmowa robota". ;) Turnus spełnił moje oczekiwania. Joasia wróciła do domu wzmocniona i z nowymi umiejętnościami. Już wiedziałam, że będę tam wracała.
Na szczęście całkiem niepotrzebnie. Mimo naprawdę wielu dzieci (ok. 30 Sztuk) terapeuci z wielkim zaangażowaniem wykonywali swoje obowiązki. W przeciwieństwie do Zabajki2, gdzie byłam z Joasią kilka lat wcześniej tym razem zostały ocenione możliwości mojego dziecka i określone aktualne na tamta chwilę potrzeby, czyli sfery, na których przede wszystkim należało się skupić. Żadna "taśmowa robota". ;) Turnus spełnił moje oczekiwania. Joasia wróciła do domu wzmocniona i z nowymi umiejętnościami. Już wiedziałam, że będę tam wracała.
CDN.
Pozdrawiam serdecznie,
Marta.
Marta.