poniedziałek, 7 października 2013

Wakacje 2012 - Międzywodzie

Po czerwcowym pobycie na oddziale rehabilitacyjnym, który nota bene zakończył się tydzień wcześniej wypisem Joanny na moje żądanie z uwagi na konieczność leczenia megaodparzeń pewnego miejsca w warunkach domowych na samym początku lipca wyjechaliśmy na utęsknione wakacje.
Kierunek pierwszy: Międzywodzie.
Mimo aury niespecjalnie plażowej wypoczęliśmy naprawdę dobrze, bo generalnie niewiele do szczęścia nam trzeba. Wystarczyło, że spacerom i choć grzebaniu w piachu pogoda sprzyjała i już było super.
Mimo to jednak nie tęsknimy już za tym miejscem. To były już bodajże siódme wakacje tam, a ileż razy można spędzać urlop w okolicy, którą poznało się od podszewki już podczas dwóch pierwszych pobytów? i w tej samej od lat konfiguracji towarzyskiej, zwłaszcza że niektórych osób z tej grupy po bliższym znacznie ich poznaniu mamy już serdecznie dosyć?
W drodze z Międzywodzia otrzymaliśmy od naszej najstarszej córy radosną nowinę, że mają już Michałem zaklepaną datę ślubu. Nomen omen na 13 lipca. "Jakoś Joasia przełknie fakt, że nie będziemy mogli pojechać nad morze jak zwykle, a przez kolejny rok już na pewno wyrośnie z grzebania w piachu" - pomyślałam z ulgą. ;)











Z siostrą Agnieszką i tatusiem

CDN.

Pozdrawiam serdecznie,
Marta.

Brak komentarzy: