niedziela, 16 stycznia 2011

Krótkie wspomnienie Bożego Narodzenia

Długo nie pisałam, ale dopiero dziś skonstatowałam, że to już prawie miesiąc bez notki na blogu. Dla złaknionych wieści postaram się choć w skrócie nadrobić zaległości.

Po pierwsze Boże Narodzenie.
W tym roku było wyjątkowe. Z trzech powodów. Dzięki temu, że brat mojego męża przebywa na placówce w Brukseli udało nam się "przechwycić" ich rodziców i dzięki temu pierwszy raz od paru lat trzy pokolenia klanu zasiadły do wigilijnego stołu w domku z zielonym dachem. W pierwszy dzień do świątecznego obiadu zasiedli wraz z nami faceci życia naszych trzech córek - Uli, Agnieszki i Ani. Ku ogromnej uciesze Asika, bo za każdym z panów wprost przepada. Fajni zięciowie mi się szykują, hi hi, a cała sytuacja niespotykana dotąd, ale i całkiem niespodziewana. Przecież to takie dzieciaki jeszcze, a ja taka młodziutka i zupełnie niegotowa na pełnienie roli teściowej i babci. Ha ha ha. Zaś w drugi dzień gościliśmy na obiedzie moich młodszych braci, czyli moją "nową" rodzinę, o której istnieniu dowiedziałam się...w czerwcu. Też ku wielkiej radości Asi, bo wujkowie rozpieszczają ją do granic możliwości. Zresztą obaj są tacy zwyczajnie do lubienia od pierwszego wejrzenia, ponadto potrafią nawiązać świetny kontakt z dzieckiem, więc nie dziwię się, że Asia ich uwielbia.

Wigilijna Joasia



Joasia ze swoją najstarszą siostrą, Ulą



Asiolek-świrolek z Mateuszem, facetem Agnieszki



Cdn. ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Marta

Brak komentarzy: