Maruda, czyli Matka Joanny została poskromiona i to przez samego profesora Jóźwiaka, który nakazał pojawić się w klinice z nowymi ortezami celem oceny gotowego produktu. Na wizytę udało nam się wkręcić z dnia na dzień i tak we wtorek wieczorem pojawiliśmy się w gabinecie na Grunwaldzkiej.
Z tego spotkania "biznesowego" jestem bardzo zadowolona. Oczywiście nadal uważam, że Asia fatalnie w nowych łuskach wygląda, niemniej jednak myśl o tym powoli przestaje być dotkliwa. Wg słów profesora bowiem (który zresztą jest zadowolony z ortez) przydługie podeszwy mają zbawienny wpływ na prostowanie kolan w ogóle, a są też wydatnym pomocnikiem blaszek eight plait wszczepionych w Asikowe lewe kolanko. Bo najważniejsza wiadomość z wtorku brzmi: blaszki działają jak sobie życzyliśmy i mamy już redukcję przykurczu podkolanowego o 6 stopni! Niech zatem Myszka wygląda jak musi , byleby rosła jak dotąd, bo tylko wtedy blaszki się sprawdzą, jak również pod warunkiem, że nie odpuścimy sobie ćwiczeń redresyjnych. Sama operacja nie załatwia niczego - trzeba ćwiczyć i tyle.
Następnego dnia pojechaliśmy do Görlitz (tam też udało nam się wcisnąć), tym razem na drobne acz niezbędne do uzyskania pełnego komfortu użytkowania sprzętu, poprawki i teraz Asik może już bez obaw chodzić w nim cały dzień.
Tak więc akcja "operacja" została zakończona. Uff! Kolejne wizyty kontrolne, i u prof. Jóźwiaka i w Rosenkrantzu, dopiero latem. Można odetchnąć nieco i zastanowić się, jak w zwykłą, napiętą czasowo codzienność i przygotowania do pierwszej komunii świętej wpleść basen, hipoterapię i zajęcia FAR-u. Na razie jednak myślę, jak przeżyję 2 tygodnie ferii, bo grozi mi zagadanie...na śmierć.
Pozdrawiam serdecznie,
Marta.
Marta.
3 komentarze:
Powodzonka życzymy w chodzeniu w nowym osprzęcie ;)
Jak ja lubię czytać tak dobre wieści...Asiolku śmigaj śmiało w nowym sprzęcie.
Jedna wizyta, można ją nazwać również wyprawą a tyle zmienia. Masz teraz opinię na temat łusek bardzo mądrego człowieka, który nie jedno widział i nie jedno wie. Natomiast odnośnie przykurczu w kolanku, bardzo się cieszę, że wszystko zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu. Widziałam Asię przed zabiegiem jak sobie świetnie radziła, teraz pewnie ciężko za nią nadążyć.
Pozdrawiam, edytak.
Prześlij komentarz