środa, 1 grudnia 2010

Prezent prawie mikołajkowy ;)

No i nie tylko śniegiem sypnęło, ale też zdrowo zasypało nasze miasto. I naszą krakowską wieś także.
Przedwczoraj kierowca wożący Asika do szkoły nie dojechał do nas, bo utknął po drodze w zaspie i dziecię niespodziewanie wolny dzień zyskało. Wczoraj było ciut lepiej, dzisiaj też, ale jutro? Nie spodziewam się niczego dobrego, bo od kilku godzin śnieg pada nieprzerwanie i zadymka szaleje. Kraków jest sparaliżowany - komunikacja miejska stanęła. Całe szczęście, że mój małżowin w domu był i mógł pojechać po Agnieszkę, która nie miała czym po zajęciach do domu wrócić. Prawie umarłam ze śmiechu przeczytawszy na interii lokalnej apel prezydenta Majchrowskiego do mieszkańców o rezygnację z jazdy własnymi samochodami i przesiadkę do tramwajów i autobusów. Info aktualizowane już po powrocie Gagi do domu. Ha ha ha.
Jest także bardzo zimno. Rano było -10 i zaliczyłam swoistą krioterapię, he he he, jadąc (a najpierw ze 20 minut idąc do autobusu) do LUXMEDU z materiałem na posiew. A iść trzeba było, bo chyba Asia słabo na Urotrim zareagowała i trzeba sprawdzić, co oznaczają te niepokojące, a widoczne gołym okiem właściwości moczu. Coś mi się wydaje, że znowu jakaś paskuda się przyplątała.
Ach, jak miło było do domu wrócić! Gorąca herbatka z sokiem malinowym i prasowanko na rozgrzanie rąk. Nie znoszę prasować, ale tym razem z zapałem machałam żelazkiem i z lubością składałam takie ciepełkie ciuszki Asi.
Co z tego? Kierowca pod sam dom z Myszką zajechał, więc do przejścia miałyśmy zaledwie kilka metrów, a ręce zmarzły mi tak, że dziecko syczało podczas rozbierania. Do bani z taką pogodą!
I najważniejsze: od wczoraj Asiolek chodzi i to nawet całkiem przyzwoicie. Wreszcie jej chód zaczął fizjologiczny przypominać, a i siły w nogach ma dostatecznie dużo. Dobrze dziecię było/jest rehabilitowane, a i regularne ćwiczenia przez cały czas od operacji z całą pewnością odegrały ważną rolę.






Pozdrawiam cieplutko,
Marta.
PS. A tak było niemal cztery lata temu, 6 grudnia 2006 r. "Mikołajowy prezent od Asiolka".


8 komentarzy:

edytak pisze...

Asia doskonale radzi sobie z chodzeniem :)

Anonimowy pisze...

Pięknie!
Asiolka jak nic trzeba teraz wsadzić w kombinezon i do pracy :) Będzie, jak nic, prościutka chodziła równiutko!
Pozdrawiamy
Ola&Reszta

Unknown pisze...

Gorące gratulacje dla Asi!

Marta pisze...

Dziękujemy.
Pozdrawiam cieplutko.

PS. Kombinezon nie przekonuje mnie. Obawiam się, że jak raz wsadzimy Asika do niego, to do końca życia będzie musiała mieć kilka ładnych tysięcy rocznie na turnusy "kombinezonowe". ;) Mam nadzieję, że poradzimy sobie bez tego.

Anonimowy pisze...

Super :) Pięknie Asia chodzi, zupełnie inaczej niż przed operacją. Brdzo się cieszę!
e.

KajaS pisze...

Pięknie! "Niebo a ziemia" chce mi się krzyknąć.
Bardzo, bardzo się cieszę i gratuluję :)

zołza63 pisze...

Dobrze, że chociaż u Was dobre wieści ;-) Gratuluję postepów. Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Asiolku cudownie, moje gratulacje.
całuski
Anka