wtorek, 9 listopada 2010

Tydzień niedobrych wieści

Było dobrze, a ja tak mieć nie mogę na stałe czy na dłużej chociażby. Za dobrze by mi było...
Primo:
2 listopada Asia miała badanie wzroku i bum! Na oba oczka ma ponad 4 w plusie i astygmatyzm na dodatek. Niewykluczone, że niedowidzenie jest przyczyną jej wolniejszej pracy w szkole i w domu. Okularki zamówione, do odbioru jutro. Ha! Dzisiaj tak naprawdę. Jednak nie odbierzemy ich, bo...
Secundo:
Za trzy godziny wyjeżdżamy do Poznania. W sobotę na gipsie, w okolicy wystającego z lewej nóżki drutu, pojawiła się plama. Nie wiadomo czego. Na krew to nie wygląda, nie śmierdzi, więc to nie ropa. Może płyn surowiczy? W niedzielę Myszka zagorączkowała - 37,6. Od czego? ZUM? Wysięk? Poza światłowstrętem czuła się dobrze. Jeszcze nie panikowaliśmy, ale coraz bardziej złościliśmy się, że do profesora nie możemy się dodzwonić, bo ani on, ani jego asystentka nie odbierali. To samo przez prawie cały poniedziałek. Zero kontaktu, także w klinice jakby nikogo nie było. Tymczasem przed południem plamę "tego czegoś" zauważyłam na skarpetce, popołudniu kolejne. Znaczy się nie jest dobrze. I gorączka 38,4. Wreszcie późnym popołudniem udało się dodzwonić do kliniki. Recepcjonistka wysłuchawszy mnie: "Przyjeżdżajcie jutro! Już wyjmuję kartę Asi".
Dobrze, że jak w sam raz na poniedziałkowy wieczór termin RTG mieliśmy i z pustymi rękami nie pojawimy się u profesora. Ale co z tego? I tak jestem pełna obaw. Za tydzień mieliśmy dopiero jechać...na wyciągnięcie drutów...a tu taka historia...
Tertio:
Zdaje się, że do Asikowego pęcherza znów się coś przypałętało. W piątek dziecię miało mieć urodynamikę...Kolejny raz nie wypaliło badanie...

Nie dziwię się, że się podziało...Jak dobrze, że gips jest epoksydowy, cienki i przepuszczający...spod tradycyjnego pewnie nic by się nie wydostało na światło dzienne i być może za tydzień odkrylibyśmy jakąś okropność...



A tu tak dla zaspokojenia ciekawości blaszka 8 plait, która blokując wzrost kości ma spowodować, że podczas wzrostu Asi będą wydłużały się tkanki miękkie niwelując istniejący przykurcz pokolanowy. Oby Myszka dobrze rosła. ;)



Pozdrawiam serdecznie,
Marta.

3 komentarze:

KajaS pisze...

Z całej siły zaciskam kciuki i wierzę, że będzie dobrze...

Unknown pisze...

No, jak nie urok, to przemarsz wojsk - tak właśnie bywa.Wierzę, że wszystko będzie dobrze.

edytak pisze...

Asiu, mam nadzieję jednak, że to nic poważnego. Będziemy trzymać z Weroniką kciuki za pomyślną konsultację u Profesora.