poniedziałek, 18 października 2010

Minęły dwa tygodnie od operacji - Asia ma krótkie gipsy


Biegnie nam już trzeci tydzień w gipsach. Od soboty Asia ma oba krótkie, pod kolanka, i większą swobodę, z której jednak nie za bardzo chce korzystać, bo ma obawy przed - co ciekawe jak dla mnie - prostowaniem operowanego kolanka.
Na moje matczyne oko mało możliwe, że odczuwa w nim ból, ale skoro tak twierdzi...Cóż, ból jest bardzo subiektywnym odczuciem, więc biorę pod uwagę taką ewentualność i zlecone przez prof. Jóźwiaka ćwiczenia staram się przeprowadzać powoli i z wyczuciem. Każda sesja jest krótka ( bo może to jednak nie dyskomfort, jaki Asia może odczuwać po uwolnieniu z gipsu unieruchomionego dwa tygodnie kolanka), ale za to jest ich wiele w ciągu dnia.
Nad rozćwiczaniem nóżek i wzmacnianiem mięśni musimy pracować systematycznie, bo za cztery tygodnie znów do Poznania jedziemy. Tym razem na wyciągnięcie drutów i po "wolność" - wg słów profesora Myszka będzie mogła już chodzić, co jakoś specjalnie mnie nie raduje. Teraz jest ciężko, bo Asia, którą muszę dźwigać jest ciężka, ale mam pewne obawy przed obciążaniem nóżek po sześciu tygodniach raptem i przyznam szczerze, że do tej wizji chodzenia jakoś sceptycznie podchodzę. W końcu Asik miała m.in. dwie osteotomie nadkostkowe, a nie zwykłe złamanie.

Po zmianie tradycyjnego gispu na krótki epoksydowy (tzw. marszowy) pojawiły się pewne udogodnienia: Asia może swobodnie przy stole usiąść, łatwiej wdziać jej spodnie i to nawet dżinsy, bo ten nowy jest mniej obszerny, mniej problemów jest z przeprowadzaniem wszelkich zabiegów higienicznych, no a przede wszystkim można wreszcie dziecię siedzące w misce z nogami na zewnątrz wykąpać i bez utrudnień głowę umyć.

Lekcji nie odrabiamy, bo ostatnie wytyczne dostałam niemal dwa tygodnie temu i wszystko mamy zrobione. Dziś popołudniu rozmawiałam z panią i podobno z uwagi na słabą frekwencję nie poszła dalej z programem, ale to w sumie żadna radość dla mnie.
Asia we czwartek wróci do szkoły, a już w piątek czeka ją sprawdzian. Mamy więc tylko dwa dni na powtórzenie przyswojonej wiedzy. Jakiej konkretnie? Tego nie wiem, bo obiecany na dzisiejszy wieczór e-mail z tematami do powtórki do tej pory nie dotarł. Przykre to, bo umowa is umowa, poza tym Myszka potraktowana niesprawiedliwie w moim odczuciu została. Jej klasa nie tylko wie od zeszłego tygodnia jaki zakres wiedzy będzie w piątek sprawdzany, ale też od zeszłgeo tygodnia w szkole go powtarza pod czujnym okiem obu pań. Że nie wspomnę o niepoważnym traktowaniu mnie jako rodzica, na współpracy z którym podobno nauczycielkom zależy.
No nic. Powtórzę z Asią to, co się uda i na finał - szczęśliwy mam nadzieję - poczekam, w ukryciu przed wychowawczynią póki co trzymając panią Dezaprobatę.
Pozdrawiam Was cieplutko,
Marta.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Fajnie, że macie już krótkie gipsy :)
e.