wtorek, 21 września 2010

Nefrolog

Tydzień temu zostałam wkręcona przez naszą nową pediatrę na wizytę u pani nefrolog. Wkręcona, bo terminów już nie było, ale pani doktor jak zawsze przejęła się zdrowiem Asi (o ten diabelny ZUM po ZUM-ie chodziło) i jednym telefonem załatwiła sprawę tak, by dobrze było. ;)
Pani nefrolog zebrała wywiad, przebadała Asika jako pediatra, a jako specjalistka od nerek zleciła badania konieczne do oceny ich stanu. W sobotę przeszliśmy w punkcie pobrań małe piekiełko. Myszka, zrażona totalnie w naszym szpitalu uniwersyteckim w Prokocimiu kilkakrotnym wkłuwaniem bez miejscowego znieczulenia (miała być pobrana jedna próbka), tym razem broniła się dosłownie rękami i nogami. Trzeba było w końcu przemoc zastosować - dwie osoby trzymały, jedna kłuła, ale za to z taką wprawą, że dziecię z gabinetu z uśmiechem na buzi wyszło. Panie pielęgniarki ze szpitala dziecięcego jak nic powinny na szkolenie do tej pani pielęgniarki się zgłosić.
Dzisiaj popołudniu udałam się na kolejną wizytę, już z wynikami. Jest super - wszystkie parametry w normie, a i USG wskazało, że nerki Asi są wzorowe. Zaś z posiewu moczu jednoznacznie wynika, że E.Coli raczyła w końcu się wynieść.
Tak więc odstawiamy antybiotyk, a na jego miejsce wprowadzamy Biseptol. Osłonowo aż do operacji, by ten stan utrzymać. Wkraczamy też z Urovaxomem. Przesuwamy też badanie urodynamiczne pęcherza, które miało odbyć się w najbliższy piątek, bo a nuż znowu coś by się przyplątało i wtedy już z całą pewnością musielibyśmy operacje odwołać. a na aktualnym etapie przygotowań już chyba bym tego nie przeżyła. ;)
Przed nami jeszcze sporo badań z krwi, tych niezbędnych do oceny stanu zdrowia Asi pod kątem operacji, ot choćby czas krwawienia i krzepnięcia. Liczę na to, że trafimy na tego samego lub innego anioła, bo to przecież nie ostatnie wkłuwanie w najbliższym czasie będzie.
Pozdr.
Marta.

2 komentarze:

Dorota Magda pisze...

Ja mam dobre doświadczenia z Prokocimiem i punktem pobierania krwi, Asiolki życzę bezbolesnego pobierania krwi i cieszę się że ta paskuda E.Coli poszła sobie, trzymam kciuki aby już nie wróciła.
Pozdrawiamy z Rzeszowa.

Anonimowy pisze...

Super, że już po bakterii!
e.