Jak słusznie zauważyła jedna z komentatorek blogowych notek ukrywająca się pod inicjałem "K", a będącą rodzoną matką wyjątkowo wulgarnego czterolatka i jego rodzonego brata, popełniłam niezręczność. Sama zresztą nie wiem, jak to się stało,że nie pokazałam dotąd fotek uroczej parki, nazwanej Miętą i Rumiankiem, zwłaszcza, że jako pierwsze poszły na tzw. tapetę, czyli zostały przygotowane do prezentacji nocą, tuż po powrocie znad morza. Oto zatem Asia i Witek:
Joasia przyszła na świat pewnego letniego przedpołudnia wprowadzając w nasze poukładane życie sporo zamętu. Los bowiem ofiarował jej rozszczep kręgosłupa i wodogłowie.
3 komentarze:
Nawet pokuszę się napisać, że są prześliczni :) Całuski...
Taaak... teraz jestem zadowolona ;)
K.
No, tak myślę.
Prześlij komentarz