Zasiedziałam się dziś w sieci poszukując najtańszego w moim mieście mikro 4/3, w "antraktach" grzebiąc nieco w PSP. Poszukiwania okazały się dość owocne (ale nie postawiłam jeszcze kropki nad "i"), grzebanie znacznie mniej, mimo to pokażę Wam choć dwie fotki znad jeziora, nad którym całkiem niedawno spędziliśmy z "ochronką" * kilka fantastycznych dni.
Zdjęcia owe zawdzięczam awanturce z małżowinem.
O co? O własny śpiwór, który zdarł ze mnie, bowiem noc wyjątkowo zimna była, a on z tych, co zwie się ich piecuchami. O dalszym spaniu (moim, rzecz jasna) mowy już być nie mogło, więc wydarłam z przyczepy. Z aparatem fotograficznym w kieszeni oczywiście. Myślałam, że o 5:30 "najpierwsza" nowy dzień przywitam. Jakże się myliłam. Okazało się, że świt, to dobra pora na leszcza. )
Zdjęcia owe zawdzięczam awanturce z małżowinem.
O co? O własny śpiwór, który zdarł ze mnie, bowiem noc wyjątkowo zimna była, a on z tych, co zwie się ich piecuchami. O dalszym spaniu (moim, rzecz jasna) mowy już być nie mogło, więc wydarłam z przyczepy. Z aparatem fotograficznym w kieszeni oczywiście. Myślałam, że o 5:30 "najpierwsza" nowy dzień przywitam. Jakże się myliłam. Okazało się, że świt, to dobra pora na leszcza. )
Nad morzem ani raz przez dwa tygodnie nie udało mi się wybrać na plażę, by wznoszące się ponad horyzont słońce zobaczyć. Stanowczo za gorące noce były po prostu.
Dla takich chwil warto żyć, a i z Jurkiem czasem się pokłócić.
W piątek wyjeżdżamy na spotkanie z grupą przyjaciół, z którymi spędzamy także nasze coroczne turnusy w Międzywodziu (zloty też są zresztą coroczne), ale może zdążę (czyt. zwalczę lenia) więcej fotek znad morza wrzucić do skromnej na razie Asiolkowej galerii?
No nic, zobaczymy. Na razie zmykam w objęcia Morfeusza i Jurasa, bo jutro będę nieprzytomna, a obiecałam sobie, że na łykendowy sabat przyjacielski pyszne ciasto upiekę.
W piątek wyjeżdżamy na spotkanie z grupą przyjaciół, z którymi spędzamy także nasze coroczne turnusy w Międzywodziu (zloty też są zresztą coroczne), ale może zdążę (czyt. zwalczę lenia) więcej fotek znad morza wrzucić do skromnej na razie Asiolkowej galerii?
No nic, zobaczymy. Na razie zmykam w objęcia Morfeusza i Jurasa, bo jutro będę nieprzytomna, a obiecałam sobie, że na łykendowy sabat przyjacielski pyszne ciasto upiekę.
Pozdrawiam Was serdecznie i do kolejnej notki,
* "ochronka" - Asia i jej siostry, Agnieszka i Ania, oraz Syla, przyjaciółka Agi i Mateusz, sympatia Ani.
4 komentarze:
Fotki oczywiście śliczne, powodzenia w zakupie mikrasa, a co do tego placka na zlocik.... to ... ;)
Właśnie, ten placek też mnie bardzo zainteresował... ;)
Zapewne chcesz się tym plackiem wyłgać przed robieniem rosołku, co?
K.
Zdjęcia cudowne.
":poszukując najtańszego w moim mieście mikro 4/3, w "antraktach"
Jezu,co to?????????????
kasia
Dzięki za pochwalne komentarze.
Kasiu, ten mikro 4/3 w antraktach, to nic innego jak poszukiwanie w przerwach Panasonica G1.;)
pozdrowionka.
Prześlij komentarz