Poraz pierwszy usłyszałam je z jej ust, gdy bardzo spieszyła się na rower.
- Mamusiu, zapier....my na rower. - Zniecierpliwiona oczekiwaniem bardziej zadecydowała niż zapytała, a jako że sposób to nieakceptowalny została przez mamusię pouczona o niestosowności swojego zachowania i konieczności przeproszenia.
Po kilkunastu chwilach oczekiwania na to jedno z magicznych słów:
- Mamusiu, to co? Zapier....my na rower? Przepraszam.
PS. Po dwóch dniach przekleństwo na szczęście przestało pojawiać się w wypowiedziach Asi.
Pozdrawiam i do nastepnej notki,
1 komentarz:
Dobre ;)
Prześlij komentarz