Asia wczoraj miała wyjątkowo kiepski nastrój.Żałuje bardzo, że skończył się już rok szkolny. Wie, że oznacza to koniec zawartej przyjaźni - z jej oddziału w klasie pierwszej spotka się raptem sześcioro dzieci i nie będzie wśród nich ukochanej Małgosi...być może dlatego właśnie nie potrafi się cieszyć z wyjazdu...A może czasu nie miała, by pomyśleć nad czekającymi ją spotkaniami ze starymi znajomymi, bo sporo ostatnio u nas się działo i nadal dzieje?
Ostatnie 2 tygodnie upłynęly nam na wyjazdach i wyjściach, od paru dni gościmy szkockie koleżanki Ulci, a dziś mam w domu istny babiniec, bo na dole trwa impreza osiemnastkowa mojego kochanego Agulca. 14 bab w sumie i jeden rodzynek - mój małżowin. Ha ha ha!
A tak było na zakończeniu roku szkolnego:



4 komentarze:
Ja tam się bardzo cieszę, że się z Wami spotkamy.... i wiedz Martuś, że dużo ludzi i małżeństw ma przeróżne kłopoty, nie tylko Wy.... Nam też czasem bardzo trudno się dogadać.
Całuję Was mocno i optymistycznie....mimo wszystko ;)
Jasne. Z tą tylko różnicą, że nasi panowie różnią się od siebie diametralnie i jeden z nich nie ucieka przed poważnymi rozmowami przez...okno. Ha ha ha!
No wiem Martuś, ale istotne też jakie my jesteśmy i wiele innych rzeczy... ;)
Filozoficzny komentarz.;)
Pozdrawiam.
Prześlij komentarz