poniedziałek, 11 maja 2009

Proszę o modlitwę...

Dorota - mama sześciorga fajnych dzieciaków, w tym anielskiego Mikołaja (mojego chrześnika), matka chrzestna Asi i jej starszej siostry, Agnieszki. Wspierała mnie, gdy oczekiwałam narodzin Asi, dreptała przed drzwiami porodówki wraz z moim małżowinem, od samego początku wierzyła mocno, że Myszka stanie na nózie i chodzić będzie. Do dziś zdarza mi się powtarzać jej słowa, którymi mobilizowała Asika do wysiłku "Ogóry do góry"...

Dorota ma bardzo poważnie chore serce. Od września chyba większość czasu spędziła w szpitalach...straciłam już rachubę...Dopiero dziś, podczas kolejnej, trwającej od tygodnia hospitalizacji, pojawiła się, odbierana przez tyle miesięcy, szansa na życie...

Bardzo proszę Was wszystkich - i stałych bywalców naszego blogaska, i przypadkowych gości - o modlitwę. Za Dorotę, by mimo wyczerpania chorobą okazała się silną babką, za lekarzy, by im ręka nie drgnęła...za powodzenie po prostu zabiegu, który może trwać nawet kilkanaście godzin...Zaciśnijcie, proszę, mocno kciuki i pomyślcie ciepło o Dorocie...Zacznijcie już o 7-mej rano...

Wszechmogący wieczny Boże, wiekuiste zbawienie wierzących,
wysłuchaj naszych próśb za chorą służebnicę Twoją Dorotę,
dla której błagamy o pomoc, aby odzyskała zdrowie
i składała Ci dzięki w Twoim Kościele. Przez Chrystusa Pana naszego.




Tak, jak Dorota kiedyś, tak ja dziś nie tracę wiary...w to, że uczci w czerwcu osiemnastkę Agnieszki, że za cztery lata przygotuje swojego najmłodszego synka do przyjęcia sakramentu pierwszej komunii świętej, a w jeszcze dalszej przyszłości zobaczy swoją jedyną, tak bardzo wyczekaną córkę, w sukni ślubnej...

Dopisane 12 maja 2009 r. o godz. 19:42

Operacja trwała 10 godzin. Dorota w stanie krytycznym leży na OIOM-ie.
Raz jeszcze zwracam się do Was z prośbą o modlitwę w intencji przeżycia przez Doti tych niepewnych godzin i jej powrotu do zdrowia...Kto nie umie się modlić niech chociaż kciuki mocno zaciśnie....

Martek

1 komentarz:

ELŻBIETA pisze...

Martulko, ja i Misiek modlimy się bardzo gorąco, Misiek nawet przypomniał sobie swoją pierwszą, jeszcze dziecięcą modlitwę, z czasów gdy miał problem z mówieniem......
Trzymamy mocno kciuki za Dorotę, i czekamy na dobre wieści....
Pozdrawiamy i życzymy wytrwałości w ciężkich chwilach.