piątek, 22 maja 2009

Pomyłka?

Asia obudziła się dziś jak nowonarodzona, więc szybciutko zadzwoniłam do pana Rafała, by przyjechał po nią. Śniadania nie tknęła, wypiła kilka łyków soku, akurat tyle, ile potrzeba jej było do popicia porannej porcji tabletek, ale sił i werwy miała wystarczająco dużo, by do szkoły pojechać. Matka zaś zachłysnęła się wizją samotnego w domu przedpołudnia na zakupy udała się dopiero popołudniu, gdy opieka do małolaty w osobach starszych sióstr ze szkół powróciła.
Zakupy udane - koraliki bindeez (rzeczywiście drogie, jak uprzedzała w swoim komentarzu do poprzedniej notki Agnieszka) czekają na śliczny opakunek i wręczenie solenizantce. Mimo to zła trochę jestem, bo pani w sklepie medycznym nieładnie ze mną zagrała, gdy kupowałam pampki dla Asika.
Miesięczny przydział na dofinansowanie z NFZ to 60 sztuk. Spodziewałam się zatem, że do paczki zawierającej fabrycznie 58 sztuk pani dołoży brakujące dwie i sprawa będzie załatwiona. Tymaczasem pani wręczyła mi otwarte opakowanie, z wciśniętymi z boku czterema sztukami. Na pierwszy rzut oka można było sądzić, że wszystko jest w porządku. No dobra, pomyślałam, żeby dołożyć do ciasno bardzo zapakowanych pieluszek dodatkowe musiała jakoś miejsce na nie uzyskać i pewnie dlatego wyjęła tę parę z rzędu.W końcu 58 + 2 daje 60. Dopiero po wyjściu ze sklepu zaczęłam tak naprawdę przetwarzać dane. Zastanowiło mnie po co w ogóle zostało otwarte opakowanie, skoro - logicznie rzecz biorąc - łatwiej było te cholerne dwa pampki do zwykłego woreczka włożyć, chroniąc przy tym i jedne i drugie przed zabrudzeniem w czasie transportu do domu. Po przeliczeniu okazało się, że brakuje pięciu pampersów. Wróciłam oczywiście i muszę, niestety, powiedzieć, że pani wcale nie ucieszyła się na mój widok i z wyraźną niechęcią, po starannym nadzwyczaj przeliczeniu sprzedanego mi towaru uzupełniła braki. Niestety, odniosłam wrażenie, że padłam ofiarą próby oszustwa, bo pani tłumaczyła przy tym niejasno, że to koleżanka przygotowała dla mnie pampersy. Tyle tylko, że ja tę koleżankę znam jako uczciwą osobę i trudno mi uwierzyć, że to ona "szyła grubymi nićmi". I wcale nie chodzi o te pampki, bo ja nie zbiedniałabym musząc je dokupić w zwykłym sklepie, ale o zasadę. Ja nikogo nie oszukuję i tego samego oczekuję od innych.
Na szczęście są przyjaciele, którzy potrafią poprawić nastrój i to czasem całkiem nieświadomie.
Wieczorkiem na gadulcu Ela, mama Pawełka, czyli Miśka, napisała:
wysłałam ci mojego gliterka na pocztę.......zapisz go sobie gdzieś......bo to anioł taki jak ty.....
Oczywiście przesadziła, bo ja raczej diablica jestem, ale anioł śliczny jest. I Asi z całą pewnością się spodoba.





Serdecznie dziękuję, Elu.

Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko,

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

ojej...niestety są właśnie tak nieuczciwi ludzie na tej ziemi. Mam nadzieję,że Pani ze sklepu zrozumiała swój błąd i nie posunie się już więcej do takiego czynu.
Pozdrawiam
Busia mama Filipka

Marta pisze...

Ja także mam nadzieję, że już nigdy się nie pomyli.;)

A tak w ogóle to witam Cię, Busiu, serdecznie. I przyznam, że jeśli można Was z Filipkiem gdzieś w sieci spotkać, to chętnie wproszę się z wizytą.;)

Pozdrowionka cieplutkie dla Was.:)