No to jak już nadrabiam zaległości, to nie mogę nie wspomnieć o niedawnej wizycie niezwykłego Krzysia, który przyjechał do nas ze swoją siostrzyczką, Olą (pseudo Fasola) i rodzicami rzecz jasna. Spotkanie niewyczekane, tylko umówione na gorąco, jak zazwyczaj takie nieplanowane od wielu dni czy wręcz tygodni było bardzo udane. Nic dziwnego, zresztą skoro wszyscy lubimy ze sobą czas spędzać, a i stęsknić się za sobą zdążyliśmy. Dzieciaki jak zawsze bawiły się zgodnie. A co robili starzy? O tym możecie poczytać sobie tutaj.
Joasia przyszła na świat pewnego letniego przedpołudnia wprowadzając w nasze poukładane życie sporo zamętu. Los bowiem ofiarował jej rozszczep kręgosłupa i wodogłowie.
2 komentarze:
No to do następnego... Dziękujemy za przepyszny obiadek i kawusię w "żyrafkach" :)
Polecam się na przyszłość. Zwłaszcza na tę zbliżająca się milowymi krokami.;)
Prześlij komentarz