czwartek, 16 października 2008

Słów kilka o szkole

Image Hosted by ImageShack.us Jeszcze wczoraj była śliczna złotopolska jesień. Nawet motyle jeszcze jakieś zabłąkane przemykały tu i ówdzie, a dziś już pogoda ani nie zachęca do spacerów, ani nie nastraja optymistycznie. Nieuchronnie zaczyna się okres wyczekiwania na pierwsze wiosny tchnienie, kiedy słońca jednak więcej, a i dni przybywa.
Niezmienny za to pozostał zapał Asi do szkoły. Nie zniechęca jej nawet fakt, że weekendy musimy spędzać nad ćwiczeniami, gdyż nie zawsze ma chęć pracować na lekcjach. W końcu tyle się w tej szkole ciekawego dzieje, że żal byłoby w domu siedzieć.
A to ktoś ma swoje święto i częstuje cukierasami, albo ząb któremuś dziecku wypadnie i można podyskutować o szczodrości Wróżki Zębuszki. Czasem można także wymknąć się na randkę, gdy pani wzrok odwróci na chwilę. Tak, tak. Moje dziecko poczuło miętę przez rumianek do niejakiego - nomen omen - Witka, z którym bardzo chętnie spędza czas i na zabawie, i na gadaniu, czyli zagłuszaniu Pani. Z tego powodu, z gadania znaczy się, w ramach kary obojgu trafiły się już w dzienniczku po dwie czarne mrówki. Nie wiem jak Witek, ale Asia bardzo się tym przejęła i dla równowagi przyniosła ze szkoły dwa słoneczka. I jedno i drugie to pieczątki wstawiane do dzienniczka.
Od dwóch tygodni Myszka ma swoich dwóch kierowców. Rano przyjeżdża po nas p. Rafał, a ze szkoły odwozi nas p. Darek. Obaj od pierwszego wejrzenia przypadli nam do gustu.;) I to także sprawia, jak sądzę, że Asiolek każdego ranka z ochotą zbiera się do wyjścia. Ale w piątki szczególnie, bowiem w klasie jest taki jeden całkiem sympatyczny zwyczaj o nazwie "Piątek-wyjątek". Oznacza to, że w te dni każde dziecko może przynieść ze sobą do szkoły swoją ulubioną zabawkę.
Na koniec dodam jeszcze, że zamiast typowej rytmiki dzieciaki uczą się tańczyć pod fachowym okiem instruktorów ze szkoły tańca WENA. Asia niechętnie bierze w tych zajęciach udział, ale najwyraźniej podpatruje i uważnie słucha uwag, bo jak tylko usłyszy rytmiczną muzykę to nie potrzebuje zachęty do tańca. Ja zaś z podziwu wyjść nie mogę, że można tak dobrze radzić sobie mimo kuli. I myślę, że całkiem fajnie Mysi to wychodzi - nie tylko ma poczucie rytmu, ale i bioderkami potrafi kręcić, i nogi, które chodzić nawet nie miały całkiem nieźle drobią taneczne kroczki.O, jak dobrze, że Asieńka "schodziła" pierwsze kule. One były bardzo ciężkie w porównaniu z nowymi, które dostała od nas niedawno i być może z tych hołubców Asiolkowych nici by były. A tak to teraz mam już niemal pewność, że moja córeczka zatańczy kiedyś tam na swoim weselu.;)

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i życzę Wam udanego weekendu.:)

5 komentarzy:

KasiaO pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
KasiaO pisze...

Prawda, że Asia do tych Witków słabość ma :))))
Aśeńko jakoś Ci tego szkolnego Witka wybaczę, zwłaszcza, że mój jest tak daleko :)
p.s. matko, odezwiesz się ?

Unknown pisze...

Kochana, serce rośnie, kiedy czytam Twoje słowa.
Pozdrawiam
Aga_F

KajaS pisze...

Bardzo się cieszę, że Asiolkowi szkoła służy :) No i serdecznie gratuluję tańców... no i kul nowych ;)

Anonimowy pisze...

brawooo asulek poczul szkolnego blusa..