niedziela, 8 czerwca 2008

Profesor Snela - wizyta kontrolna

W ostatni czwartek pojechaliśmy do Rzeszowa na wizytę kontrolną do prof. Sneli, który operował Asię w marcu 2007 r. Całą drogę miałam duszę na ramieniu, przeczuwałam bowiem, że nie wrócimy do domu tylko z radosnymi wieściami. I miałam rację.
Profesor uważnie przyjrzał się zrobionemu rano RTG bioderek i bardzo dokładnie obejrzał samą Myszkę - na siedząco, stojąco i w akcji, czyli chodzącą. I tak:
Bioderka są w porządku, czyli operacje przeprowadzone przez doc. Jóźwiaka w 2004 i 2005 roku okazały się skuteczne. Kręgosłup jest prościutki jak struna. Łuski zaś, wykonane w łódzkim SOL-u bardzo przypadły mu do gustu (z uwagi na dopasowanie i rodzaj materiału, dzięki któremu są niezwykle lekkie) i kolejne mamy zrobić takie same. Acha, pochwalił także umiejętności Asi w zakresie chodzenia i z uznaniem przyznał, że zrobiła ogromne postępy.
Tyle dobrego. Żeby nie było nam zbyt wesoło, usadził nas wiadomością, że Asię czeka kolejny zabieg. Tego spodziewałam się właśnie, niestety...
Otóż prawa nóżka Asi coraz bardziej rotuje do wewnątrz, a to utrudnia chodzenie i doprowadza do coraz liczniejszych upadków. Od jakiegoś czasu Asia także coraz częściej zawadza nóżką o nóżkę. Zatem jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, a marnie to widzę, mimo że Asia upomniana potrafi stawiać nóżkę z pięty, paluszkami na wprost, to zabieg będzie nieunikniony.
Kolejna wizyta u pana profesora za pół roku. Tyle zatem czasu mamy na obserwację Mysi, próby skorygowania nieprawidłowego stawiania stopy i w razie niepowodzenia działań podjęcie decyzji.
Zaproponowany rodzaj operacji (przecięcie obu kości tuż nad kostką i zespolenie ich tak, by wyeliminować rotację) jest o wiele mniej rozległy od innego możliwego wariantu, ale dla mnie to jakby świat się kończył prawie. I jakoś nie przemawia do mnie fakt, że efekty są dużo trwalsze. Bo taki zabieg generalnie przeprowadza się dopiero ok. 15 roku życia, natomiast wykonany wcześniej z całą pewnością trzeba będzie po kilku latach powtórzyć. Taka perspektywa nie wzbudza zachwytu, no i budzi szereg wątpliwości.
Mam nadzieję, że opatrzność nas nie opuści i podejmiemy właściwą decyzję, dzięki ktorej uzyskamy to, co dla Asi będzie najlepsze. Łudzę się także jeszcze, że może jednak Asiolkowe centrum dowodzenia (jak nazywamy jej mądrą główkę) okaże się skuteczne w działaniu i uparta nózia nauczy się kroczyć jak należy.

2 komentarze:

Anica pisze...

Marta, a guma derotacyjna nie działa???? U nas zdała egzamin tylko, że Malwa nie chodzi...ale może spróbujcie...Trzymam kciuki, mam nadzieję, że "centrum dowodzenia" (urocza nazwa :-)) sobie poradzi i że Asieńka uniknie kolejnej operacji. Powiem Ci że sam opis zabiegu mnie przeraża.

Marta pisze...

Aniu, zakładaliśmy Asi gumę derotacyjną, ale okazała się nieskuteczna. Zapewne z powodu obciążeń podczas chodzenia. Profesor, zapytany o sposoby przeciwdziałania obecnemu stanowi, powiedział, że próbować można, ale z jego doświadczeń wynika, że guma nic nie daje. A my dziwiliśmy się, że pomysł pana Janka nie poskutkował. Teraz wydaje się, że jedyna nadzieja jednak w tym, że Asia zrozumie zależność upadków od sposobu stawiania stopy i wypracuje jej stawianie z pięty. Jest szansa, że w centrum dowodzenia zakoduje się ten sposób, Asia nie będzie już musiała wówczas myśleć o tym i jej chód stanie się automatyczny, zupełnie jak nasz. Tylko musi zrozumieć i zwolnić tempo nieco. Ona zwykle gna jak szalona, a wtedy nie ma czasu na myślenie i skupienie się. Pozdrowionka, Aniu, dla całej Waszej rodzinki.