Wyekspediowana po kąpieli do łóżka Asia jakoś nie miała chęci przytulić się do podusi i zasypiać. Kręciła się, wierciła, podskakiwała nie zważając na moje napominania i prośby, by wreszcie uspokoiła się.
- Ale z ciebie dzisiaj niegrzeczniuszek. - rzuciłam w końcu lekko poirytowana, gdy poraz n-ty musiałam na nowo poprawiać wyzwijaną kołderkę i przykrywać Myszkę.
- Marta, nie mów na mnie "niegrzeczniuszek", bo jak jestem grzeczna, to nie nazywasz mnie grzeczniuszkiem. Wiesz, lepiej mów na mnie wiercioszek.
poniedziałek, 17 marca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Bardzo logiczne rozumowanie:):):)Marta korzystaj z rad Asi póki możesz:)
He, he dobre sobie :)jakie te nasze dzieciaczki są mądrę, czasem nawet twierdzę, że trzeba brać z nich przykład. :) więc...
To prawda, że od dzieci można wiele się nauczyć. Choćby dlatego, że do pewnego momentu swego życia są po prostu cudownie szczere i nie mają oporów przed wyrażeniem własnego zdania. Potem bywa już różnie, niestety. Imponują mi młodzi ludzie, w których nadal jest coś z tego bezpośredniego dzieciaka. Pod warunkiem - oczywiście - że swoje opinie potrafi wyrażać nie raniąc i nie obrażając innych. Pozdrówka wieczorne.:)
Bo nie ma nic cenniejszego niż szczerość ale prawdą jest, że trzeba umieć ją powiedzieć w taki właśnie sposób jakim mówi Marta.
:)
Prześlij komentarz