środa, 20 lutego 2008

Zaczynamy żyć zerówką

Niebo powoli zatraca swą nocną czerń nabierając granatowo-szarej barwy...Zbliża się świt...Lubię takie chwile w swojej dziupli...bo niosą nadzieję, że wraz z nowym dniem przydarzy się coś miłego...Coś, co choć na troszkę przyćmi złe...Pozwoli oswoić się, bo zapomnieć niestety nie sposób...Więc wkraczam w ten nowy dzień z nadzieją, że spełni się "głowa do góry, jutro będzie lepiej"...
Popołudniu byłam na zabraniu dotyczącym zerówki. Muszę przyznać, że jestem lekko oszołomiona wymaganiami stawianymi sześciolatkom. Z zaciekawieniem obejrzałam jeden z zeszytów obecnych zerówkowiczów puszczonych w obieg jako lekcja poglądowa. Jego zawartość nie różni się od tego, co można znaleźć w leżących na strychu moich własnych zeszytach...z klasy drugiej! Słabo mi się robi na myśl, że tym wymaganiom już za 3 lata będą musialy sprostać 5-latki. Moje pełne zrozumienie dla konieczności rozwoju społeczeństwa, czego podwaliną niezaprzeczalnie jest gruntowne wykształcenie, zderza się dość dotkliwie z przekonaniem, że jednak dzieci powinny w przyszłości wspominać prawdziwe dzieciństwo. Prze wielkie "D" - beztroskie, w którym poprzez zabawę są przygotowywane do podjęcia nauki. Sarkastycznie zabrzmiała troska pani dyrektor podkreślającej, że rodzice nie mogą absolutnie zapominać o tych wszystkich elemantach zdrowego szeroko pojętego rozwoju dzieci - wspólna z dzieckiem zabawa, długie spacery, uprawianie rekreacyjnie jakiegoś sportu... A ja pytam się skąd na to wszystko wziąć czas, skoro po powrocie z przedszkola trzeba zająć się odrabianiem regularnych zadań domowych?
Może jestem zbyt konserwatywna i mam blokadę nie pozwalającą mi iść z duchem czasu. Może i demonizuję, a wilk nie okaże się taki straszny. Jednak na dzień dzisiejszy ta niedaleka przyszłość jawi mi się niezbyt zachęcająco. Pozostaje mi zatem liczyć na to, że nauka nie będzie szła Asi jak po grudzie (a na to, niestety, sie zapowiada, gdyż jak na razie Myszka stanowczo mówi zerówce NIE)) i nie będzie nam brakowało doby na to, by bezboleśnie wpisać te jej nowe obowiązki w dotychczasowy plan dnia.
PS. A czy wiecie, że dzieci dwukrotnie w ciągu roku szkolnego muszą pisać egzamin kompetencyjny?
Świat oszalał, jak słowo daję.

5 komentarzy:

agata pisze...

Cześć! Widzę, że cierpisz na bezsenność. Przeczytałam twój wpis z dzisijszego dnia. Pamiętaj, że ważne są dni, których jeszcze nie znamy. Jeśli chodzi o zerówkę to jestem zdziwiona wymaganiami o jakich piszesz. Może w tej szkole panuje przerost formy nad treścią. Przemek po zerówce nie umiał pisać i bardzo, bardzo słabo czytał a jednak teraz dobrze sobie radzi. Głowa do góry wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam Agata

Ewa pisze...

Muszę przyznać, że jestem lekko zszokowana tym bardziej, że my również wkraczamy w wiek zerówkowy.Z tego co wiem nie ma mowy o zadawaniu prac domowych.Dzieci oczywiście poznają literki ale jednostki czytają w pełnym tego słowa znaczeniu.Kasia w zerówce pisała jak kura pazurem za to w pierwszej klasie miała najstaranniej wypełnione zeszyty ćwiczeń.Egzaminy kompetecyjne e zerówce? Z tego co pamiętam to takowy miała Kasia i owszem ale na zakończenie III klasy.Może z tą szkołą jest coś nie tak...może to zbyt ambitna pani dyrektor?

Marta pisze...

Witam Was obie wyjątkowo serdecznie, Agatko i Ewciu. W końcu to Wasz debiut komentatorski u nas. ;)
Widzę, że obie jesteście zdziwione moimi informacjami i zastanawiacie się czy to czasem nie efekt zbyt wygórowanych ambcji p. dyrektor. I nie dziwię się Wam wcale. I Kasia i Przemek jednak kilka lat temu chodzili do zerówki, a reforma szkolnictwa dokonuje się szybciej niż postęp w innych dziedzinach życia. Takie w każdym razie można odnosić wrażenie. Wymagania, o których wspomniałam w notce mają ścisły związek z całkowitym wyprowadzeniem w kolejnym roku szkolnym zerówek z przedszkoli. Tak, rocznik Asi to ostatni, który zerówkę może realizować na terenie przedszkola.Egzamin kompetencyjny jest obowiązkowy już w tym roku. Mieliśmy możność obejrzeć testy. Niby nic takiego, a jednak stresogenne jakkolwiek by na to nie patrzeć. Bo nie istnieje już pojęcie nauczania początkowego - dziecko idąc do klasy 1 ma dobrze czytać, liczyć i rachować, nie licząc wielu innych umiejętności. Można zapomnieć, że ma na to wszystko trzy lata, jak kiedyś...
Dodam, że wg oświadczenia p. dyrektor nauczycielki prowadzące zebranie są świeżo po szkoleniu dotyczącym programu nauczania w klasie "0" w roku szkolnym 2008/09.
PS. Jeszcze tylko brakuje przepisu, że fatalnie napisany egzamin nie pozwoli dziecku na kontynuację nauki w podstawówce. He he he (gorzkie)...Pozdrówka cieplutkie, buziole.

KajaS pisze...

O kurka... ja też jestem zaszokowana... Olka jest w zerówce, coś tam czyta, marnie pisze i specjalnie się nie wybija. Zobaczymy co bedzie od września...Pozdrówka i powodzonka zerówkowicze przyszli...:)

Marta pisze...

Cześć Wam. Już wiem, skąd te róznice w wymaganiach. Chyba wiem.Z ostatnio dokonanego rozeznania wychodzi na to, że dyrektorka naszego przedszkola przesadza. Ponoć od dwóch lat na szkoleniach apeluje się do nauczycieli zerówek, aby dawali dzieciom czas na oswojenie się z typowymi obowiązkami szkolnymi, bo nauka czytania i pisania wg wytycznych to dopiero w pierwszej klasie ma być. Niestety, bezskutecznie. Pocieszeniem, marnym wprawdzie, ale jednak jest fakt, że taka sytuacja jest właściwa wiekszości placówek. Wynika ona najprawdopodobniej z różnorodności podręczników na rynku i dyrektor decydując się na taki "bardziej wymagający" sami podnoszą poprzeczkę. Szefowa psychologów w naszym województwie, z którą ucięłam sobie kilka dni temu pogawędkę jest oburzona takimi praktykami, jednocześnie rozkłada ręce z bezsilności... To nawet szkoda czasu na szukanie "normalnej" placówki przedszkolnej na naszym terenie. Wrrr. Jednak warto chyba sprawdzić podstawę prawną do przeprowadzania testów w zerówce...