niedziela, 21 listopada 2010

Niech się spełni sen piękny ;)

Za nami kolejny jesienny tydzień. W ostatnich dniach było paskudnie - mglisto i bardzo deszczowo - więc z radością powitaliśmy wczoraj słoneczną aurę. Marzę, aby jak najdłużej taka trwała, najlepiej do Bożego Narodzenia i od Nowego Roku, z przerwą na lekki mrozik i hałdy śniegu w stosownym czasie. Nie przepadam za zimą w ogóle, a na dodatek słabo mi się robi na samą myśl o czekających mnie utrudnieniach w wyekspediowaniu Asika do szkoły, gdy nas zasypie.
Sama Asia skrupulatnie odlicza dni do uwolnienia nóżek z gipsiorów. Cieszy się, że za 3-4 dni będzie mogła troszeczkę stawać i doczekać się nie może dnia, w którym dostanie do rąk kule. To już za półtora tygodnia! Mam nadzieję, że - jak po operacji stóp wiosną 2007 roku - pójdzie jak burza, a i laski, którymi dla jej dobra koniecznie chcemy kulę zastąpić, dzielnie przełknie. Cóż, o jednej kuli znów pewnie będzie chodzić niedbale spiesząc się nie wiadomo po co, a korzystając z lasek będzie musiała zwolnić i ostrożniejsza być. Wiem, że trudne to będzie, bo Myszka przyzwyczajona jest, że jedną łapkę ma zawsze do dyspozycji, ale musimy spróbować tej przestawki, żeby zaczęła obie nóżki obciążać przynajmniej w miarę równomiernie i bardziej wyprostowaną postawę trzymała, bo już niestety ma lekkie skrzywienie kręgosłupa.
Poza tym...Poza tym pragnę mocno, by spełnił się mój wczorajszy sen, w którym wyszłam z Asią z domu bez wózka i kul, i poszłam z nią daleko prowadząc ją za rączkę, a uświadomiłam to sobie dopiero u celu. Oczywiście chodzenie nie najważniejsze w życiu jest, że nie sprawne nogi decydują o szczęściu człowieka, ale trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że chodzącym jest zwyczajnie łatwiej. Zatem pragnę i to bardzo, by ten sen okazał się proroczy. Tak samo, jak ten sprzed ponad ośmu lat. W tamtym śnie widziałam małą dziewczynkę z kulą, którą prowadziłam z rączkę do kuchni na drugie śniadanie. Kilka godzin później miałam USG, które ujawniło, że moje nienarodzone jeszcze dzieciątko będzie niepełnosprawne...
A jeśli nie spełni się? ktoś z Was zapyta. Nie będziemy włosów z głowy wyrywać w rozpaczy, bo umiemy cieszyć się tym, co mamy i wszędzie szczęście dostrzec. Wystarczy chcieć.
Miłej niedzieli, pozdrówka cieplutkie,
Marta.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pozostaje mi tylko życzyć spełnienia się snu :)No i niech Asik szybko pokaże co potrafi :)
e.

Unknown pisze...

Zawsze warto wierzyć, że to co dobre, może się spełnić. Ja w każdym razie życzę spełnienia snu z całego serca...
Agnieszka