poniedziałek, 28 czerwca 2010

Pierwsza klasa za nami

Nareszcie nadeszły wytęsknione, jak nigdy dotąd w mojej matczynej karierze, wakacje. Nawet gdy dziś dorosły już brat Asi, obdarowany przez los zespołem ADHD, do szkoły chodził nie wypatrywałam końca roku szkolnego z taką niecierpliwością jak tym razem. W tamtych czasach nie mówiło się o ADHD. Co najwyżej o "robakach w de" u dzieci, czasem o niedoinwestowaniu umysłowym, a najczęściej, że dziecko zwyczajnie niewychowane jest. Trudno było nieprzygotowanych do pracy z nadpobudliwymi dziećmi belfrów przekonać, że są w błędzie. Jednak mimo że Witek nieźle czasem dawał popalić, to jakoś znacznie łatwiej było mi dogadać się z jego nauczycielami i na twardą konsekwencję w realizacji wspólnych ustaleń w dziedzinie postępowania z "panem niepokornym" zawsze liczyć mogłam. Każda lekcja była prowadzona przez jednego belfra, a nigdy nie usłyszałam od żadnego, że czegoś nie może dopilnować czy wyegzekwować, bo mój syn nie jest jedyny, że oprócz niego mają jeszcze ponad 30-tu inych uczniów. Tak więc całkiem odmiennie niż w klasie Asi.
Dwie panie na 17-kę dzieciaków widniejących w dzienniku, fizycznie obecnych w szkole przeciętnie w liczbie 12- 14-tu sztuk, słabo sobie radziły w podobnych sytuacjach. Często zastanawiałam się nad przyczyną takiego stanu rzeczy i mam pewne konkretne przemyślenia, ale rozwodzić się na ten temat nie będę. Było, minęło, przed nami nowa szansa, bo jedna z pań idzie na roczny urlop. Może już do nas nie wróci? W każdym razie wieększość rodziców z wielką chęcią podpisze podanie o zmianę nauczyciela wspierającego jeśli zajdzie taka potrzeba. A zajdzie, kiedy znowu ja i paru innych rodziców będziemy musieli odwalać w domu robotę ze szkoły. Tak...okazało się, niestety, że nie tylko Asia wiele godzin spędziła w szkole bezproduktywnie.

Okazało się także, że z wakacji cieszę się tylko ja. Asia nic a nic, bo za Julką, swoją przyjaciółką najlepszą, tęksni. I nie tak zwykle jak w łykendy, tylko mocno, bo ze świadomością długiego rozstania. Bardzo brakuje jej też pozostałych koleżanek z klasy, co wcale mnie nie dziwi, bo to naprawdę zgrany team, dzięki któremu dziecię o wiele chętniej do szkoły chodzi, a Matka nawet nie myśli o zmianie na inną, mimo że parę rzeczy jej się całkiem nie podoba. Bo to przecież takie ważne nie tylko w szkole mieć za towazrzystwo takie osoby, które uskrzydlają i ułatwiają znoszenie trudów wszelakich.



Pozdrawiam serdecznie,
Marta.

3 komentarze:

KajaS pisze...

No to ja gratuluję drugoklasistce :D

Dorota Magda pisze...

Gratulacje dla Asiolka i do zobaczenia nad morzem :)

Unknown pisze...

I ja gratuluję Asi ukończenia pierwszej klasy. Pozdrawiam serdecznie i miłego leniuchowania życzę.
Agnieszka