czwartek, 6 maja 2010

Środa - dzień paskudny

I znów zaniedbałam Asiolkowy zakątek. Nie żeby nic godnego uwagi nie działo się, ale tak to już jest: jak człowiek przestaje choćby udawać, że systematyczny jest, to całkowicie przestaje taki być. I trudno mu zmobilizować się do pisania nawet wówczas, gdy na priva odbiera prośby o nowe notki, skoro pokrycia one (prośby, oczywiście) w komentarzach nie mają.

Zanim napiszę o odbytym w minioną niedzielę jubileuszowym zlocie forum "Niezwykła Kraina" (link po prawej) pomarudzę sobie i dla potomności, dla Asika znaczy się, swoją niechęć totalną do środkowego dnia tygodnia na łamach blogowego pamiętnika zachowam. He he he. Tak: nie znoszę śród. I do końca tego roku szkolnego przynajmniej nie polubię.
Chodzi mianowicie o to, że w te dni Asia wraca ze szkoły w granicach 16-16.30, a następnego dnia idzie na 7.45. I tak jakoś zazwyczaj się składa, że na czwartek ma lekcji od groma i trochę, podczas gdy z wtorku na środę (ta sama zmiana) nie ma zadane nic (również zazwyczaj). Irytuje mnie taka sytuacja, bo czasu "uczciwego" na wszystko brakuje i moje dziecię nie tylko nie ma wówczas rehabilitacji, ale i do wyra wędruje dopiero koło 22-giej, a następnego dnia nieprzytomna jest. No i jak tu się cieszyć na myśl o środzie? Dobrze choć, że niezmiennie chętnie to moje dziecię do szkoły chodzi.
Pozdrówka serdeczne,
Marta.

1 komentarz:

Dorota Magda pisze...

Tylko u nas tak jest...może kiedyś MEN pójdzie po rozum do głowy.