wtorek, 15 grudnia 2009

Pomikołajowo

Z lekkim opóźnieniem, jak to ostatnio miewam, notke piszę i melduję, że święty dotarł na czas i choć zamówienia nie zmienił, to jednak szeroki, taki od ucha do ucha, uśmiech na buzi Myszki wywołał.
Asia była tak podekscytowana oczekiwaniem, że matce, która zasiedziała się w sieci stanowczo za długo, w ostatniej chwili udało się podarek podrzucić. Dziecię obudziło się bowiem o barbarzyńskiej godzinie, gdy koguty (o tej porze roku rzecz jasna) ani myślą ludzi pogrążonych w śnie sprawiedliwych na równe nogi zrywać. A to wszystko być może dlatego, że poprzedniego wieczora znalazła szykowną torbę z wizerunkiem świętego i bilecikiem, z którego wyczytała, że to dla Marty jest. No, wyraźnie była zawiedziona, że matka już prezent dostała, a ona sama musi czekać jeszcze, jednak nie przeszkodziło jej to wyznać szczerze, jak bardzo cieszy się moją radością. Takie to pełne empatii jest to moje dziecko.





Pozdrówka cieplutkie,
Marta.

Brak komentarzy: