niedziela, 15 listopada 2009

Piątek, 13-tego

Tytuł mojej dzisiejszej notki to także tytuł horroru, jaki niegdyś oglądałam. Jednak dzień ten nic wspólnego nie miał nawet z pechem. Wręcz przeciwnie.
Po pierwsze Asik ma za sobą premierę, czyli pierwszą jazdę wózkiem aktywnym. Początkowo zniechęcona ("Już nigdy nie wsiądę na ten wózek") rozkręciła się nieco, gdy minęłyśmy nasze okoliczne "góry i doliny" i wjechałyśmy na teren płaski. Pełną satysfakcję zaś osiągnęła podczas zakupów w hipermarkecie, pierwszych od wielu tygodni bezproblemowych. Bo dotąd albo zakupy w wózku deptała ku mojemu niezadowoleniu, albo nadążyć za mną nie mogła, a i z zostawieniem spacerówki pod czujnym okiem personelu w biurze obsługi klienta dajmy na to był wielki problem. A tym razem obie sobie swoimi wózkami jeździłyśmy i zakupy poszły sprawnie, szczególnie że Asia miała możliwość wydatnie pomagać mi w zapełnianiu wózka artkułami niekoniecznie niezbędnymi. Image Hosted by ImageShack.us




Szczerze żałuję, że dużo wcześniej nie udało się doprowadzić do zakupu wózka dla Asiolka. Pomijając już oczywiste korzyści dla dziecięcia w postaci pewnej niezależności od "starych", jaką mogło uzyskać będąc w wieku wczesnoprzedszkolnym i lepszych jednocześnie kontaktów społecznych (tu przypomnę, że dziecię chodzi w zasadzie dopiero od lipca 2007 roku), to ulga, z jaką prowadzi się ten wózek jest wprost nieoceniona. Teraz to mogę wybrać się z Myszką na koniec świata. darmowy hosting obrazków

Na koniec muszę jeszcze napisać o pewnym miłym zdarzeniu.
Nigdy dotąd nie spotkała mnie żadna przykrość z rodzaju tych, o jakich częstokroć słyszałam od rodziców dzieci z niepełnosprawnością. Nigdy też nikt całkiem obcy nie okazał mi jakiejś szczególnej życzliwości. Raczej z obojętnością się spotykałam, ewentualnie z niezdrowo zaciekawionymi ludzkimi spojrzeniami. A tu w tamten piątkowy wieczór zaskoczenie totalne ze strony pewnego nieznajomego, który podszedł do nas, gdy już wychodziłyśmy z marketu i zapytał, czy może umilić nam przedświąteczny czas pomocą finansową. Do domu wróciłam w radosnym nastroju, ale wcale nie z powodu zaoferowanej pomocy. To rozmowa z tym człowiekiem o dobrotliwym spojrzeniu, ciepłym uśmiechu, emanującym pozytywną energią i z łatwością znajdującym dobre słowo sprawiła takie czary.
Wiem, że gdyby otaczali nas tylko tacy ludzie, jak ów mężczyzna, nudno by było, ale za to jak cudownie. Image Hosted by ImageShack.us

Panie Robercie - dziękuję serdecznie.

Pozdrawiam wszystkich cieplutko i życzę udanego tygodnia,
Marta.

1 komentarz:

KajaS pisze...

Cieszę się, że zadowolone z wózka jesteście ;)
Fotki śliczne :)