poniedziałek, 26 października 2009

My także korzystamy z funduszy unijnych

Niektórzy z Was wiedzą, że od niemal pięciu lat jesteśmy rodziną zastępczą. Nasza rola powoli dobiega końca. Nasza Ania w lutym skończy 18 lat i w dniu jej urodzin automatycznie wygaśnie postanowienie sądu. Tymczasem od września jesteśmy systematycznie szkoleni przez MOPS w ramach projektu finansowanego z funduszy unijnych. Znajomi śmieją się, że pewnie szykuje nam się siurpryza w postaci wmanewrowania nas w kolejną rodzinę zastępczą, ale tym razem specjalistyczną.
W planach mamy pisanie programu usamodzielniania Ani pod okiem pracownika MOPS-u z działu rodzin zastępczych i to niebawem, bo już w listopadzie. O innych nie wiem nic. I nie jestem pewna, czy chciałabym się dowiedzieć.
Czuję się już zmęczona tą niesamowitą odpowiedzialnością za przyjęte do rodziny dziecko i problemami (wcale nie wychowawczymi), jakie w minionych latach z tego powodu na nas spadły. Ot, choćby sprawa wypowiedzenia Ani umowy najmu na mieszkanie pozostałe jej po śmierci mamy. Finał co prawda korzystny był, ale ile nerwów, nieprzespanych nocy i pieniędzy nas to kosztowało to tylko my wiemy. Męczą też krzywdzące opinie, że zdecydowaliśmy się na ten krok, bo niezłą pensję za to dostaję, gdy tymczasem niespokrewniona rodzina zastępcza (a taka właśnie jesteśmy) nie pełni swej funkcji zawodowo, więc nie pobiera z tego tytułu żadnego wynagrodzenia. Jest ustanawiana przez sąd rodzinny i przed nim składa sprawozdania z opieki nad dzieckiem.
A z drugiej strony, gdy patrzę na Asika wychowywanego między dorosłymi w sumie tylko, to myśl o przyjęciu do rodziny dzieciątka w podobnym wieku jest dość kusząca.
Szkolenia rozpoczęły się wyjazdem integracyjnym kilkunastu wytypowanych rodzin zastępczych na weekend do Bochni. Poza wykładami zwiedzaliśmy zamek w Nowym Wiśniczu, kopalnię soli, a podczas gdy ja spędzałam niedzielne przedpołudnie z Asią w Centrum Aktywnego Wypoczynku "Borek" Jurek skorzystał ze...SPA.
Oto kilka fotek z tego wyjazdu. Ani na nich nie znajdziecie, bowiem w tym czasie cały tydzień spędzała na wyspie Wolin na warsztatach filmowych.

Zamek w Nowym Wiśniczu



W zamkowym muzeum



Obiad w hotelowej restauracji



Przez cały pobyt Asia była otoczona wianuszkiem starszych dziewczynek, które non stop spierały się o pierwszeństwo pchania jej wózka i pomagania jej w razie potrzeby



W parku zabaw



Ja, Asia i jej starsza siostra, Agnieszka



Pełna radocha



To by było tyle na dziś.


Pozdrawiam serdecznie,
Marta.

1 komentarz:

Nadwrażliwiec pisze...

Zdjęcia są przeurocze! A zwłaszcza to z tym drewnianym domkiem :)
Niestety, ludzie już tacy są, że wszędzie węszą a to przekręt, a to aferę, a to kasę... Nawet jeśli chodzi o dobre i w sumie szlachetne intencje. Nie dawajcie się. Pozdrawiam serdecznie :)