środa, 22 kwietnia 2009

Stare łuski były the best. Dygresja n/t Cool Club

Ostatnio obiecałam napisać o nowych łuskach korygujących niefizjologiczne ułożenie/ustawienie stópek Asi i mających chronić je podczas chodzenia przed wszelkimi urazami. Słowo się rzekło, kobyłka u płota...przechodzę więc do meritum.
Łuski zostały wykonane w łódzkim SOL CTO, przez panią Madzię Podlecką, która zresztą z powodzeniem wykonała poprzednie łuseczki dla Myszki. Asia chodziła w nich jakieś dwie godziny wczoraj, dziś odbębniła w nich pracowniczą dniówkę. Poza zaczerwienieniem na jednej łydce, powstałym podczas zabawy na klęcząco, nie zauważyłam nic innego, co mogłoby zaniepokoić. Wydaje się więc zatem, że konieczność zeszlifowania nieco górnej części to jedyny mankament, którego zresztą spodziewałam się. Łuskę do poprawki odeślemy za kilka-kilkanaście dni dopiero, gdy będą już potrzebne do wykończenia łusek na noc. Będą one wykonane na podstawie odcisków Asiolkowych nóżek, na szczęście jeszcze nie wyrzuconych. Dzięki temu nie będziemy musieli ponownie podróżować do Łodzi.
Tak jak się spodziewałam historia koło zatoczyła i znów powstał poważny problem z zakupem butów do nowego modelu łusek. Powiem więcej - to tragedia. Zdążyłam obskoczyć kilka sklepów i poza półtrampkami w Smyku nie znalazłam żadnych sensownych butów. Sensownych w kwestii numeracji. Na same łuski udało mi się wcisnąć dopiero nr 30, a Asik nosi 24-25. Pomijając fakt, że nóżki zakute w łuski potrzebują w butach więcej miejsca niż same łuski, to może dałoby się to przeżyć w przypadku półbutów, ale już jeśli chodzi o sandałki, to szkoda gadać. Nie dość, że z konieczności finansowej przede wszystkim (dopłata do łusek po korzystnym dofinansowaniu przez NFZ to dla nas kilkaset zeta) łuski są dwa numery większe, to jeśli dołożyć do tego sandałki za duże o kolejne dwa, to po prostu płakać się chce. Jak to dziecko wyglądać będzie? A co z chodzeniem? Dramat. Asia miała chodzić lepiej, a chodzi gorzej, przede wszytkim na palcach. Być może musi nauczyć się chodzić w nowym sprzęciku, a może to raczej kwestia tego, że stare łuski umożliwiały Asi zginanie stóp w paluszkach, a te nie i diabli wezmą wypracowany wzorzec chodu? Czas dopiero pokaże. W każdym razie na chwilę obecną nie przedstawia się to ciekawie, bo Myszka o wiele częściej przewraca się, a ja patrząc jak poraz kolejny się po upadku podnosi myślę sobie, że wielka szkoda, że SOL zamiast po prostu dołożyć do swej oferty nowości, całkowicie ją zmienił. Przecież to, co dla jednego jest dobre dla drugiego już takie być nie musi...
Nowe stworzyły dla nas jeszcze jeden problem. Póki co w ogromnym trudem wciskam Asiowe nóżki w wynalezione w odpowiednim momencie i to całkiem przypadkiem trzewiki zakupione (większe rzecz jasna) na zaś przy okazji zakupów do starych łusek. Pani w szkole nie poradzi sobie z tym za żadne skarby świata, więc nie ma mowy o zmianie obuwia. Pozostają wprawdzie półtrampki, ale co z tego, skoro czasem leje, a i noszenie przez tyle godzin nieprzewiewnego obuwia jest niezdrowe...? Szkoda wielka, że Cool Club, w ktorym pokładałam nadzieję, sprawił zawód i zapomniał o dzieciach z wysokim podbiciem. Tym razem nie znalazłam w Smyku ani jednego modelu obuwia o odpowiedniej tęgości, z wszytymi od wewnętrznej strony zameczkami ułatwiającymi wkładanie.
Z uwag dodatkowych, dla wielu całkiem nieistotnych, dodam kulejącą, moim zdaniem oczywiście, estetykę wykończenia. Po pierwsze uważam, że poduszeczka chroniąca goleń przed wrzynaniem się paska jak dla mnie powinna być w tym samym kolorze. Nic nie poradzę na to, że mam lekkiego świra na punkcie doboru barw. Po drugie pasek ów jest za krótki - po zapięciu łusek na nóżkach część rzepa pozostaje odsłonięta. Rzep oczywiście jest biały i wcale ładnie taki wystający spod rózowego paska ładnie nie wygląda, a poza tym z doświadczenia wiem, że po kilkunastu dniach zabawy w piakownicy czy na trawniku zaczyna nabierac nieestetycznego wyglądu - szarzeje, a złapane trawki i inne paprochy są niezwykle trudne do usunięcia.
No dobra, poczepiałam się, teraz zapraszam do obejrzenia tego cuda.




Pozdrówka serdeczne,

3 komentarze:

KajaS pisze...

Wyglądają ślicznie po prostu..... O problemie z butami wiem, bo dla nas żadne! z Cool Club, polecanego przez Ciebie, nie pasowały...:( Sama teraz nie wiem co z naszymi robić... bo przydałoby się i na noc i na dzień, a na dof. z NFZtu liczyć nie mogę, bo robiliśmy w ubiegłym roku... Masakra po prostu :(

Marta pisze...

Nam też się bardzo podobają. Tylko te buty...Z masowo produkowanych nieprędko zapewne trafią się nam odpowiednie, a robione na wniosek przerażają mnie. Na forum czytałam, że zwykle czeka się na nie nawet kilkanaście tygodni, a na domiar złego niekoniecznie są wykonane zgodnie ze zleceniem. Rodzice żalą się, że często buty są do odbioru już po sezonie, na który były zamawiane i jeszcze słono muszą do nich dopłacać.
Nie będę ukrywać, że te stare były zdecydowanie wygodniejsze - i szybciej się je wkładało, i buty łatwiej było zakupić. Zaś ich funkcje lecznicze też chyba złe nie były, skoro przez tyle lat je robiono...
No nic. Jestem mimo wszystko dobrej myśli, że i buty uda się nabyć takie jak trzeba, i Asik nauczy się w nich chodzić. Jeszcze nie zamówiłam nocnych, ale jak będę dzwoniła do p. Madzi, to zapytam, czy byłaby możliwość zeszlifowania w części palcowej, by umożliwić Myszce choć niewielką ruchomość paluszków.

Kaju, a Ty nie szczyp się, tylko weź wniosek od lekarza, bo Byśkowi nózia urosła i trzeba łuski zmienić i maszeruj do NFZ. Muszą Ci podbić, bo nie skończył jeszcze trzech lat. Powodzenia.

Anonimowy pisze...

Witaj
Moja córka jako jedna z pierwszych (jesli nie pierwsza) miala robione takie łuski w Solu i tez byl problem z przetaczaniem stopy i doborem butow. Co do butów problem pozostal - jak znalazlas jakies z wysokim podbiciem to daj znac monika@2a.pl , a co do drugiej sprawy to my rozwiazalismy ja w ten sposob ze kazalismy scienczyc (spilowac) plastik od spodu mniej wiecej od polowy stopy tak by byl on elastyczny. Podzialalo i mala sie nie przewraca, lepiej tez chodzi, co nie bylo mozliwe gdy cala luska od spodu byla sztywna.
pzdr monika