Spotkanie miało miejsce w pierwszy wiosenny łykend. Wiosenny kalendarzowo aurą raczej późną jesień przypominał, ale jak humory dopisują, to ani zimnica ani deszczuycho za oknem nie przeszkadzają. Czas spędziliśmy milutko, szczególnie już po uśpieniu dzieciaków, hi hi. I wcale nie powiem, że towarzystwa dotrzymywała nam jedna taka rodzinka, tylko wprost wyjawię o kogo chodzi i nawet odeślę do nich. A co? Zajrzyjcie na bloga Kai, to dowiecie się co ona pisze o tym samym zlocie i co robili, gdy ich u nas nie było.
A tymczasem zapraszam do obejrzenia fotek:
Motylkowe Wróżki, czyli Asia i Ola
Przednia zabawa, czyli przebieranki
W cyrku, czyli śmiech to zdrowie
PS. Tytuł notki zerżnęłam bezczelnie z notki Kai. A co mi tam. Kaja, myślę, wybaczy, gdy dowie się, że weny mi brak. Mam taką, znaczy się, nadzieję.
Pozdrawiam raz jeszcze i życzę Wam udanego weekendu,
piątek, 3 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Jaaakie macie fociaczki śliczne... To ja bardzo poproszę o wysyłkę na maila...
A łykend był super! Bardzo dzięki za zaproszenie :) Całusy ślemy...
Super foteczki :) pozdrawiam serdecznie:)
Hej, kobietki. Dziękuję za pochwały.
Fotki usiłuję wysłać już od kilku dni...chyba prościej i szybciej będzie krążek wypalić i pocztą wysłać...
Pozdrówka, buziaki.
Prześlij komentarz