niedziela, 22 lutego 2009

Meldunek z góry Chełm

Hejka wszystkim.
Pełna wrażeń po całym dniu Asia nie mogła zasnąć mimo wyraźnego zmęczenia srogim wysiłkiem na nartach. Wyjątkowo długo musiałam dzisiejszego wieczora realizować akcję "Cała Polska czyta dzieciom", ale dla wyszeptanych ostatkiem sił i świadomości słów "Marta, pojedziemy tam znowu, prawda?" warto było tyle czasu przy dziecięciu posiedzieć.
Dzięki uprzejmości panów obsługujących wyciąg, którzy zatrzymali maszynę na dole, potem na górze byśmy mogli bezpiecznie, z Asią na Jurkowych rękach i obładowani sprzętem, kuperki posadzić na ławeczce udało nam się objechać w obie strony. Podejrzewałam, że Asik będzie bał się tej ogromnej wysokości, ale okazało się, że tylko mnie strach w oczy zaglądał.
Asia zakuta w nartki odrobinę pochodziła w nich sobie, ale jak na razie nie czuje się jeszcze zbyt pewnie. Wiadomo - czasu potrzebuje na oswojenie się z nimi, wyczucie jak stać i jak ciało układać, by równowagę zachować i móc nad nimi zapanować. Szczególnie, że poważnym problemem do pokonania są jej stópki lekko rotujące w lewą stronę. Dużo pracy przed Asiolkiem. Najważniejsze, że odwagi jej nie zabrakło (i to poczytuję sobie za jej sukces) i spodobał się jej ten sport (dzięki zjazdom z tatusiem), bo przecież marzyć o czymś to jedno, a chcieć marzenia realizować to drugie. Myszka to walczący typ, można zatem sądzić, że będzie wytrwale, krok po kroku, pokonywać własne słabości i z czasem uda się jej opanować sztukę zjeżdżania. Może za rok, może za dwa, ale jakoś tak wierzę, że któregoś dnia umierając ze strachu będę odprowadzała wzrokiem córcię zmierzającą do dolnej stacji wyciągu.
Pewnie znajdą się tacy, którzy pomyślą z sarkazmem "optymistka", czy też nawet znacząco po czole się popukają, ale nie interesuje mnie to. Ja po prostu wiem, że optymizm jest moją siłą napędową, podobnie jak marzenia. Wiem także, że udziela się on Asi i umacnia jej wiarę we własne możliwości, mobilizując do podejmowania wyzwań.
Oby tylko nam wytrwałości nie zabrakło, bo szczerze mówiąc taki wypad z dzieckiem mającym trudności z zachowaniem równowagi z powodu dysfunkcji nóżek jest bardzo męczące. Mam jednak nadzieję, że wystarczy nam sił na tak długo na ile będzie trzeba. Roześmiana buzia córki, jej radość na myśl, że będziemy z nią na stok jeździć tak po prostu sił dodaje.

A oto krótka foto i filmorelacja z górki.


No to zapinamy narty
No to zapinamy narty
Jak rasowy narciarz

Odpoczynek po męczącym zjeżdżaniu

I pod górę





Pozdrawiam Was cieplutko,

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Powiem krótko jestem w szoku. To cudowne że Asia sobie tak radzi, że tyle w niej zapału. Jestem pod ogromnym wrażeniem i wierze że jeszcze nie jednym nas Asiolek i ty Marto zaskoczysz.

Anonimowy pisze...

Marta no mnie słów brakło...mnie strach nie pozwoli z górki zjechać, na sankach a co dopiero na nartach...a Asia...łożesz dumna jestem z Asiolka ;)

kaja pisze...

Cóż mozna powiedzieć na takie wiadomości? mało z krzesła nie spadłam:)Wiara góry przenosi, a Wasze sukcesy napawają mnie wielką nadzieją :)

Anica pisze...

Maleńka jesteś WIELKA

Anonimowy pisze...

Super idzie Asiek ;) Gratuluje i oby tak dalej! ;)) Pozdrawiam. Agg ;*

KajaS pisze...

Buziole, gratulacjami przeogromnymi przeplatane...
Całujemy Was cieplutko :)