Nie pamiętam już dokładnie, ale to zdaje się właśnie walentynkowy poranek przywitał nas zimą z prawdziwego zdarzenia. Ja ze zgrozą w oczach zerkałam od czasu do czasu przez okno na sypiący bez opamiętania śnieg, Asia zaś, nie mająca wizji zasypania nas na amen, przyjęła ten fakt wyjątkowo radośnie. Wyjątkowo także na hasło "spacer" błyskawicznie usadowiła się na tapczaniku, nie chowając się po kątach czy pod stołem, jak zazwyczaj dla draki robi, gdy trzeba przygotować się do wyjścia z domu.
czwartek, 19 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Śliczna jak zawsze... :)
P.S. Super czapa...
Prześlij komentarz