I znów nocka zastała mnie na "posterunku". Cóż, koniecznie chciałam pokazać Wam Asiolka w świątecznym wydaniu, ale wena kazała długo na siebie czekać.
Myszka cokolwiek poważna na prezentowanych fotkach, jednak niech Was to nie dziwi. Niby humorek dość dobry miała, ale ząbalek-kiwaczek przeszkadzający w pałaszowaniu smakołyków, a którego wyrwać sobie bestia dać nie chce oraz nasilający się kaszel swoje uczyniły. I matce niełatwo było uchwycić rozpromieniony buziolek córki, bo gdy tylko córka ujrzała w jej ręku aparat fotograficzny uśmiech znikał aż do następnego razu. A że spostrzegawcze to moje dziecię jest, to zdjęcia są jakie są.
Jedyna niewymuszona radość gościła na Asinej twarzyczce w wigilijny wieczór i to bynajmniej nie z powodu czekających pod choinką podarków. Po prostu Myszka tego dnia czuła się jeszcze całkiem dobrze i cała bez reszty poddała się magii tych cudownych chwil.
sobota, 27 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Asiolku jak zwykle wyglądasz ślicznie. Już żałuję, że nie spotkamy się na sylwestra.
Buziaczki.
Śliczne fotki :)
Serdeczne dzięki, dziewczynki.:)
Prześlij komentarz