piątek, 5 grudnia 2008

Mikołajki

Hejka wszystkim naszym "wizytatorom".darmowy hosting obrazków
Grzeczni byliście? Tak? To super. Z całą pewnością jutro rano odkryjecie pod poduszkami podarki. Asia także. Na bank. Choć jędzunia z niej nie lada i bywa, że grzeczność to dla niej słowo bez znaczenia. No i z lojalnością moje dziecię na bakier jest jak nic.
Po kolacji władowała się do pokoju Ani i zakomunikowała, że tu właśnie będzie czekała do skutku na Świętego. Musi bowiem uświadomić mu, że Ania...jest niegrzeczna.Image Hosted by ImageShack.us
A to wszystko dlatego, że kazała jej połknąć tabletki. Image Hosted by ImageShack.us
Udaremniłam Asiolkowi realizację tego planu - przerzuciłam ją sobie przez ramię, by znieść ją na dół, do jej własnego pokoiku, ale był to błąd. Mała wredota udarła mi się do ucha, że Mikołaj i tak przecież będzie musiał przechodzić obok jej pokoju zanim wgramoli się na górę, a ona spać absolutnie nie będzie i powie mu,
że...Koniec świata z tym moim dzieckiem. Na szczęście Morfeusz był skuteczniejszy ode mnie. Ale przyznać muszę, że przez chwilę to nawet myslałam, że może by tak dać Myszolowi nauczkę, ale ostatecznie uznałam, że rozmowa będzie zdecydowanie lepsza. Marzenia powinny się spełniać, więc nie mogę dziecku siurpryzy zrobić. Zwłaszcza, że udało mi się zamówiony gwizdek zdobyć w ostatniej chwili, nad którym Asia zastanawiała się zasypiając "Ciekawe, czy Mikołaj przyniesie mi nowy gwizdek".
Oczywiście to nie wszystkie mikołajowe marzenia. Do wigilii muszę jeszcze upolować rózowe autko i grę Noddy "z samochodami".
A przedpołudnie spędziłyśmy na zabawie mikołajowej w domu kultury. Była naprawdę udana, a Asia tak zafrapowana wszystkim, co się wokół niej działo, że nawet nie rozpoznała w aniołku mojej koleżanki.





A, tak przy okazji. Czy wiecie, że Mikołaje mogą już legalnie chodzić ulicami Krakowa? Prezydent Jacek Majchrowski uchylił obowiązujący dotąd XIX-wieczny zakaz wydany przez ówczesnego prezydenta Józefa Friedleina.


Pozdrawiam Was serdecznie i życzę trafionych prezentów.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

pewnie Mikołaj chyłkiem przemknął po waszym domku z zielonym dachem ;)i ciebie tez Marteczko pewnie nie ominął, bo raczej grzeczna byłaś?
szkoda, że Grześ zginął...może w poniedziałek ktoś go znajdzie.

Marta pisze...

Och, Iwonko, nie wyprowadzałam Mikołaja z błędnego chyba przekonania ;) i prezencik mi się, owszem, trafił. Elegancki bardzo, tylko fatalnie trafiony, bo...jak w sam raz palenie rzucam. Cóż, najwyżej będę pożyczała Świętemu do rozpalania ogniska. Ha ha ha. Pozdrowionka, buziaczyska.
PS. Grześ, na szczęście, po łykendzie spędzonym samotnie w szkolnej sali trafił w końcu w ramiona zrozpaczonego Asiolka.:)