W ostatnich dniach nie działo się u Asi nic nadzwyczajnego.
Infekcja moczowa została skutecznie ujarzmiona, a dzięki zwiększeniu dobowej dawki Furaginy siuśki nadal są wzorowe.
W przedszkolu wszystko dobrze. Na porządku dziennym są w tym tygodniu próby do akademii z okazji Dnia Rodziny (to takie przedszkolne 3 w 1, czyli Dzień Dziecka, Matki i Ojca połączone w jedno) zaplanowana na 4 czerwca. Asia przechwala się, że najładniej z całej grupy śpiewa i najładniej recytuje swoją kwestię. Coś mi się wydaje, że mały zarozumialec rośnie mi pod bokiem. Na razie nic się nie odzywam, bo to pierwszy występ Asiolka, w którym w ogóle ma chęć wziąć udział, ale niech będzie już po wszystkim a przywołam dziecię do pionu.
Martwię się tylko zauważoną wczoraj wysypką na brzuszku i przedramionach. Lekarka obejrzała ją, sprawdziła gardło, czy to aby nie szkarlatyna i orzekła, że to prawdopodobnie rzucik alergiczny...ale pewna nie jest. Przepisała Zyrtec i kazała zgłosić się ponownie jeśli wysypka nie zacznie znikać. Mam nadzieję, że tak się właśnie stanie, choćby z powodu j/w.
A tak a'propos szkarlatyny - chyba jednak miałam ostatnio rację, gdyż aktualna wysypka wygląda niemal a może nawet tak samo jak tamta, a szkarlatynę pediatra dziś wykluczyła.
Na koniec jeszcze fotka Asieńki, którą ostatnio ogarnęła mania spacerowania z parasolem.
czwartek, 29 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Martusiu kochana...nie "zarozumialec" tylko "pewne siebie dziecko" ;-)a jeśli nawet troszeczkę, to mam wrażenie że zarozumialstwo jest w obecnych czasach zaletą a nie wadą :-)
A parasol rozumiem, że jest ochroną przeciw zmarszczkom ;-);-)
Aniu, jutro idę na zakupy.:) Mam nadzieję, że uda mi się dopaść jakiś twarzowy parasolek. ;) Pozdrawiam Was serdecznie, tzn. Ciebie i Małżonka, a Malwince dodatkowo przesyłam moc buzioli.:)
Prześlij komentarz