Ostatnio mam prawie koszmarne dni. Z konieczności ratuję się Ketonalem na zmianę z Nurofenem Ultra Forte. Ale to nie do końca pomaga, a mój stomatolog będzie osiągalny dopiero jutro popołudniu...Jestem drażliwa i do szału doprowadza mnie przymus...gadania. A do tej mojej panienki od dłuższego czasu to można mówić...Ech...
Wczoraj nie wyhamowałam na czas i nakrzyczałam na Myszkę. Musiało być ostro, bo usłyszałam (jednak), jak konspiracyjnym szeptem ostrzegła Anię:"Wiesz? Dzisiaj to lepiej unikać mojej mamusi.". Potem była wyraźnie niepocieszona, bo nie udało się jej wysłać mnie na spacer, "żeby mi przeszło". Za to wpadła na świetny pomysł poprawienia mi humoru, licząc, że dzięki temu zapomnę o jej nagannym zachowaniu.
"Marta, zrób mi sesję zdjęciową, co?" - poprosiła mała spryciara. Tak więc sesja odbyła się, a jakże, a zachowanie Asi przestało być aż takie naganne. Co nie znaczy, oczywiście, że rozmowy na ten temat nie będzie. Zwłaszcza, że po takiej "krzyczącej" akcji sama czuję się fatalnie...
poniedziałek, 7 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
mama złośnica? no wiem...bolący ząb...a Asia znowu przepieknie na zdjęciu wygląda...
Śliczna ta fotka! Martek trzymaj się....
Serdeczne dzięki, Babolce koffane. :)
Śliczniasty Asiolek :)))
Moc buziaczków dla Was babeczki moje :)
Prześlij komentarz