środa, 8 września 2010

Bez tematu, bo inwencji Matce brak

W sumie to dobrze, że mało kto zagląda na bloga Asi, bo tak po prostu jest z nami i sekunduje nam w naszej codzienności. W każdym razie po komentarzach tego nie widać i dzięki temu nie mam wyrzutów sumienia, że oto znów zawiodłam, bo gdzieś tam jest ktoś kto niecierpliwie czeka na wieści, a ja...milczę.
A milczę, bo chyba już mi się nie chce pisać, bo w ciągu dnia zwykle nie mam czasu, by zasiąść nad klawiaturą, a wieczorami jestem już tak wyczerpana, że nawet zalogować mi się nie chce. Ba, nie chce mi się nawet zajrzeć z czystej ciekawości, czy pojawił się jakiś nowy komentarz. Z drugiej zaś strony wiem doskonale, że warto pisać, bo do dnia dzisiejszego zdarza mi się wracać do starych notek, głównie na pierwszym blogu, na którym pisałam w zasadzie systematycznie i zawarłam sporo informacji o leczeniu, rehabilitacji, operacjach. Wiem, ale nawet samej sobie nie mogę obiecać, że zmobilizuję się i regularnie będę dostarczać wieści.

Ale skoro dziś jednak już tu zawędrowałam, wykorzystując chwile oczekiwania na powrót Asi ze szkoły, spróbuję w telegraficznym skrócie zamieścić kilka informacji.
Szkoła
Pierwszy raz Myszka nie cieszyła się z nowego roku szkolnego. Mimo wizji spotkania z Julką, za którą bardzo tęskniła całe wakacje. Gdyby mogła, zostałaby w domu zamiast pojawić się na rozpoczęciu roku. Ale oto...Ufff! Nie ma pani Agnieszki! Hurra!!! Wszystko w porządku. Asia odetchnęła z ulgą, ja także. Obie cieszymy się, że na zastępstwo została do klasy przydzielona pani Beatka, osoba spokojna i wyważona, zwracająca się do dzieci bez zbędnej gestukulacji i pokrzykiwań. "Wiesz, Marta, ja bardzo bardzo polubiłam panią Beatkę", słyszę od Asi co wieczór, gdy uskuteczniamy sobie przed snem babskie pogaduszki. Zatem "Chwilo, trwaj!" i niechaj Mycholkowi zapału do pracy nie braknie.
Zdrowie
Cóż, nie najciekawiej jest. Zmagamy się z paskudą, która Escherichia Coli się zwie i niekulturalnie w pęcherzu dziecka się rozgościła powodując ZUM. Około 10 dni temu zakończyłyśmy tłuczenie tej bakterii antybiotykiem doustnym, jednym z trzech na jakie wg antybiogramu wrażliwa być miała. Całe 12 dni okazało się nie być skuteczną terapią. Możliwe do zaobserwowania właściwości moczu skłoniły mnie do wykonania powtórnych badań. Przedwczoraj zadzwoniła do mnie lekarka i przekazała wiadomość, że co prawda posiew jest ujemny (czyli bez bakterii niby), ale za to w ogólnym mamy w duckę leukocytów, co samo w sobie z dużym prawdopodobieństwem świadczy o infekcji układu moczowego (ew. o istnieniu owsików). Badania do powtórzenia. Jasne, bo to co cewnikuję jak nic świadczy o kolejnym ZUM-ie.
Do diabła z tym wszystkim. Teraz pewnie czeka Asię leczenie antybiotykiem z tzw. górnej półki, czyli w przypadku tego właśnie zakażenia możliwym do podawania jedynie w warunkach szpitalnych, bo dożylnie lub domięśniowo, przy czym tego rodzaju zastrzyków nikt w przychodni nie chce robić z uwagi na mogący wystąpić wstrząs. Chyba już wolałabym te wstrętne owsiki. ;)
Pewnie nie martwiłabym się tym aż tak bardzo, gdyby nie czekająca Asika 1 października operacja ortopedyczna. Do niej musi być zdrowiutka jak przysłowiowa rybka. Czy zdążymy? A czy czasem na oddziale nie podłapie innego paskudztwa? Np. jakiegoś szpitalnego zakażenia?
Poza tym wrzesień upływa nam wyjątkowo pracowicie na licznych wizytach u specjalistów i w pracowniach wykonujących różne badania na ich zlecenie, a także tych niezbędnych w ramach przygotowań do operacji. Śmiało mogę stwierdzić, że - sumarycznie rzecz biorąc - przez osiem lat swojego życia Asia nie była tak dokładnie przebadana, jak na koniec tego miesiąca będzie.,

Pozdrawiam serdecznie, Marta.

4 komentarze:

Unknown pisze...

Kochana Martoooo!
Jakiś pan Error zeżarł mi poprzedni komentarz, więc napiszę raz jeszcze.
Po pierwsze ja zaglądam na blog Asi prawie codziennie. Ty i Twoja córka jesteście dla mnie ważne, nawet jeśli ja jestem dla Ciebie obcą osobą.To po drugie.
Po trzecie pisz koniecznie o tym, co się u Was dzieje.
Pozdrawiam i zdrowia życzę.
Agnieszka

Nadwrażliwiec pisze...

A ja pozdrawiam Was obie bardzo, ale to bardzo serdecznie :) :) :) I uśmiechy przesyłam z mojego małego zakątka i zdrowia życzę dla Was obu :) Oj, rok szkolny we wrześniu, jeszcze na pewno nie raz Asia na to będzie narzekać... Pozdrawiam raz jeszcze :D

Anonimowy pisze...

Każdy ma lepsze i gorsze dnia...nawet do pisania, więc pisz jak najwięcej o Asiolku.
Pozdrawiamy z Rzeszowa.

Anonimowy pisze...

Bardzo się ciesze, że Asia jest zadowolona z nowej pani, oby tak już zostało. ZUMu współczuję i życzę szybkiego wyleczenia.
edyyta