Obiegowa opinia głosi, że ludzie bardzo dawno urodzeni nie potrzebują wiele snu. Chyba więc starzeję się, bo powoli wracam do dawnego zwyczaju (młodzi też krótko sypiają) i nocę sobie nocą.
Święto pracy zostało u nas uczczone, a jakże. Mój małżowin klecił płotek, co by żarłoczne psy odgrodzić od rekreacyjnej części działki i resztkę kwiatów uchować, a i nowych się doczekać. Szczególnie moich ukochanych słoneczników. Ja zaś nadrabiałam zaległości w prasowaniu i takich tam innych pracach domowych. Nawet nad oknem w mojej Dziupli się ulitowałam i w końcu znów będę mogła podziwiać wschody słońca.
Asia także napracowała się jak nigdy. Od przedszkola, wiadomo, wolne, toteż nabiła na rowerze niezliczoną ilość kilometrów. Żeby było ciekawiej, to posadzona przed telewizorem na wieczorynkę usiłowała wymknąć się z domu, bo jeszcze jej było mało. Ma dziewczyna zdrowie. I samozaparcie również. Ja po niespodziewanym a przymusowym lądowaniu na trawniku z rowerem na głowie już raczej nie usiadłabym na nim. No, ale ja nie jestem Asią i ogólnie mojra mam przed jazdą na rowerze, że o zjeżdżaniu z górki nie wspomnę. Tak, tak, moja Myszka za późno zakręt wzięła i zamiast do garażu wjechała na pochyły chodniczek prowadzący wzdłuż domu na jego tyły. Chodniczek kończy się uskokiem, trawnik jest piętro niżej. Na szczęście skończyło się tylko na strachu.
No dobra. Nie zanudzam Was już. Jeszcze tylko wrzucę Wam foteczkę i zmykam do spania.
piątek, 2 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Co do żarłocznych psów to mam praktyczną radę którą zastosowała moja babcia na swojej działce - zrobiła ogrodzenie z małych palików powiązanych sznurem i psy już niczego nie gryzły.
No właśnie o tym napisałam, Alu. ;)Prowizoryczne ogrodzenie już stoi od wczoraj. A psy...zemściły się...Mimo, że mają do dyspozycji ok. pół działki ze złości wykopały tyle dołków, że głowa boli.
Prześlij komentarz