niedziela, 30 marca 2008

Kinia rekonwalescentka

Witam Was serdecznie w to śliczne - przynajmniej u nas - niedzielne przedpołudnie. Pogoda ciepłem i słońcem zaznaczyła przejście w strefę czasu letniego, aż gęba się śmieje.
Tak, nieoceniona jest moc serotoniny. Nawet nieprzespana noc jakoś nie bardzo daje się dzięki niej we znaki. A taką właśnie mam za sobą, ponieważ musiałam czuwać nad naszą sunią, która wczoraj miała operację. Pod bandażem na łapce jest ukryty wenflon, pozostawiony do jutra tak na wszelki wypadek, gdyby trzeba było podać Kinii jakiś lek. Szwy ma na brzuchu. Opatrunku tradycyjnego brak, rana została zabezpieczona opatrunkiem w spray'u i dlatego trzeba pilnować psinkę, co by sobie go nie wylizywała.
Nasz rudzielczyk czuje się już całkiem nieźle - żywo reaguje na pojawiających się w zasięgu jej wzroku domowników, ogonek to chce się jej wprost urwać, tak zawzięcie nim merda. Tylko pić sama nie chce, z łaski na uciechę wylizując jedynie moją zmoczoną dłoń. Popołudniu ma dostać pierwszy (półpłynny) posiłek, ale coś czuję, że łepek odwróci od miski.
Asia pierwsze kroki po przebudzeniu skierowała, to znaczy kazała się zanieść do mojej Dziupli, gdzie leży nasza rekonwalescentka. "Marta, popatrz, jak ona miłośnie na mnie patrzy!" - zauważyła z błyskiem w oczach.

darmowy hosting obrazków

Miłego dnia, kochani.Image Hosted by ImageShack.us

2 komentarze:

KajaS pisze...

Jejuśku, a co to się stało tej suni , że operowana była?

Marta pisze...

Niby nic specjalnego. Tylko sterylizacja, ale przy okazji okazało się, że w samą porę (poważny problem z narządem rozrodczym). Na szczęście jest już wszystko w porządku. Kinia czuje się dobrze, popołudniu zdecydowała się w końcu na pierwszy posiłek od piątku. Nadal prawie nie pije, ale mam się tym nie przejmować. Tak powiedział nasz weterynarz, który przyjechał wieczorem usunąć wenflon. Teraz jeszcze tylko dwukrotnie będę musiała przejść przez to samo i dzieci będą mogły zostawiać bramę otwartą. ;)