Na pierwszym blogasku, w komentarzu pod zdjęciem Asi z Prosiaczkiem, mamusia Grzesiaczka napisała, że widać jej radość z trafionego prezentu. A muszę powiedzieć, że Myszka wymyśliła go sobie w ostatniej niemal chwili - jakieś pięć dni przed Wigilią, kiedy wcześniejszy wymarzony prezent został nie tylko już zamówiony, ale i zakupiony. No i okazało się, że Prosiaczek odniósł zwycięstwo nad Cliffordem.;)
sobota, 29 grudnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A wiesz,że u nas Clifford przegrał z kolejką od Mikołaja dziadka?
I traf tu z prezentem.Cały rok wzdychają do pieska a jak już go mają to radości odrobina.:)))
Ha ha ha. Wyobraź sobie, że Asia już zdążyła zmienić obiekt westchnień i nawet Prosiaczek poszedł w odstawkę.;)Kilka dni temu kupiliśmy w OBI takiego długiego dżdżownico-królika, który miał leżeć pod drzwiami, co by zimno nam do domu nie wlatywało. Niestety nawet przez chwilę tam nie leżał, za to Asia obnosi się z nim non stop, a nawet z nim śpi.:lol:
Prześlij komentarz